W czerwcu węgierski parlament przyjął ustawę, która praktycznie eliminuje amerykańską firmę z rynku.  Daje ona władzom prawo zablokowania dostępu do usług transportowych, w tym aplikacji mobilnych i stron internetowych, nawet na 365 dni, w przypadku gdy przewoźnik nie przestrzegają obowiązujących przepisów.

Jak tłumaczyli wówczas przedstawiciele węgierskiego rządu Uber zobowiązany jest podporządkować się krajowym regulacjom dotyczącym usług taksówkarskich, które określają nie tylko wysokość opłat za przewozy, ale także modele samochodów, których można używać, a również ich kolor i wiek.  W Budapeszcie taksówki obowiązkowo malowane są na żółto, a kierujący nimi muszą posiadać licencję.

Osobom, które zdecydowałyby się na  świadczenie usług przewozowych niezgodnie z prawem grozić będzie utrata prawa jazdy na okres do pół roku oraz wyłączenie z ruchu wykorzystywanego do tego pojazdu nawet na trzy lata.

„Rząd popiera rozwiązania innowacyjne, ale dba również o to by, uczestnicy rynku, w tym przewoźnicy, działali zgodnie z prawem, na równych warunkach z konkurentami oraz płacili podatki" – oświadczyło w reakcji na zapowiedź Ubera węgierskie Ministerstwo Narodowego Rozwoju, nadzorującego branżę przewozową. „Decyzja Ubera świadczy, iż firma ta nie chce prowadzić uczciwej konkurencji  i przestrzegać prawa" – dodało w komunikacie.

Uber działa w węgierskiej stolicy od listopada 2014 roku. Według danych firm z jej usług korzysta tam 160 tys. osób.