Reklama

Zbuntowani przedsiębiorcy ostrożnie otwierają biznesy

W poniedziałek w południe na interaktywnej mapie biznesów otwartych pomimo obostrzeń sanitarnych zaznaczono ponad setkę punktów. Najwięcej w regionach turystycznych na południu Polski, gdzie od tygodnia rozkręca się akcja Góralskiego veta, i na Pomorzu.

Aktualizacja: 18.01.2021 16:05 Publikacja: 18.01.2021 15:34

Zbuntowani przedsiębiorcy ostrożnie otwierają biznesy

Foto: AdobeStock

Cały czas dostajemy zgłoszenia od przedsiębiorców. Jest ich już ponad 150 – mówił w poniedziałek w południe Artur Rosiński, menedżer w firmie Newsmap.pl, która przygotowała interaktywną mapę wolnego biznesu. Zaznacza na niej otwierane pomimo zakazów obiekty usługowe, które przyłączyły się do rozpoczętej w poniedziałek akcji #otwieraMy. Sieć jej uczestników obejmuje już niemal cały kraj, ale to wciąż niewielka skala.

- Przełomem był ten weekend, kiedy otworzyły się pierwsze restauracje i kawiarnie. Teraz, gdy okazało się, że mogły działać bez przeszkód, szykuje się druga fala protestu, która będzie dużo większa - przewiduje Sebastian Pitoń, architekt z Kościeliska, inicjator akcji Góralskie Veto, która jednoczy podhalańskich przedsiębiorców buntujących się przeciwko zamrożeniu turystyki. Zarówno oni, jak też właściciele biznesów z innych miejscowości turystycznych na południu Polski zapowiedzieli przed tygodniem, że po zakończonych 17 stycznia feriach otworzą swoje obiekty. Góralskie veto ma też kontakty z przedsiębiorcami z całej Polski, w tym z Pomorza, w których też uderzyło zamrożenie zimowej turystyki. Nie tylko oni przyłączyli się do uruchomionej w mediach społecznościowych akcji #otwieraMy.

Sebastian Pitoń zaznacza, że na Podhalu nie ma skoordynowanego buntu - przedsiębiorcy działają dobrowolnie. Ci, którzy chcą pracować, otwierają się. Inni czekają obserwując rozwój sytuacji.

Czytaj także: Tarcza to za mało. Przedsiębiorcy w całej Polsce protestują

- Na razie nie ma masowej fali otwarć – twierdzi Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, która przewiduje jednak, że przedsiębiorców otwierających swoje biznesy pomimo zakazów sanitarnych będzie przybywać ze względu na poziom frustracji.

Reklama
Reklama

– Frustracja jest ogromna i to nie tylko w turystyce, bo u nas wszystkie branże są od niej uzależnione. Turystyka napędza całą lokalną gospodarkę na Podhalu - podkreśla Agata Wojtowicz. Według niej, więcej obiektów może się otworzyć w weekend, bo na razie, po feriach, tak naprawdę nie ma dla kogo otwierać pensjonatów czy restauracji.

Podobnie jest w Karpaczu, gdzie również ruszyły pojedyncze obiekty, podczas gdy organizatorzy protestów zapowiadali tam otwarcie setki hoteli i pensjonatów. Anna Stelmach, właścicielka restauracji w Karpaczu i jedna z organizatorek protestu, wyjaśnia, że przedsiębiorcy zaczynają kalkulować, czy uda im się zarobić tyle, by przetrwać do lata. Obawiają się, że otwarcie obiektu pozbawi ich możliwości ubiegania się o rządową pomoc, a z kolei turystów będzie teraz zbyt mało, by przetrwać bez wsparcia. Jednak spora część przedsiębiorców jest tak zdesperowana, że stanowczo chce otwierać biznesy. Tym bardziej, że wielu z nich i tak nie może skorzystać z rządowych tarcz, bo działają jako samozatrudnieni.

Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama