W większości branż, w których działają rodzimi eksporterzy, odbywa się corocznie wiele europejskich czy wręcz światowych targów i wystaw. Przedsiębiorcy coraz liczniej uczestniczą w tych wydarzeniach czy to w charakterze wystawcy, czy zwiedzającego. Preferują targi branżowe dedykowane konkretnemu sektorowi, bo wtedy mają największe szanse na znalezienie potencjalnych kontrahentów.
Niektórzy, szczególnie mikro- i mali przedsiębiorcy, których nie stać jeszcze na ponoszenie kosztów związanych z wystawianiem swojej oferty, jeżdżą na te imprezy w charakterze zwiedzających, krążąc od stoiska do stoiska w poszukiwaniu zagranicznych odbiorców. Najsprawniejsi na dłuższych, kilkudniowych targach potrafią kilkukrotnie spotkać się z potencjalnym nabywcą i ustalić prawie wszystkie zasady współpracy niemalże finalizując kontrakt.
– Eksportem zajmujemy się od 1,5 roku. W tym czasie weszliśmy do 34 krajów. Trzeba się pozbyć kompleksów, szczególnie jeśli oferuje się bardzo dobry produkt. Większość naszych klientów zdobywamy na targach m.in. na największych targach zegarków w szwajcarskiej Bazylei – mówi Piotr Kulesz, international key account manager w firmie R2 TRADE będącej dystrybutorem markowych zegarków, a także oferującej biżuterię w modelu B2B (business to business). – Potem odwiedzamy naszych klientów. Niemal co tydzień wizytujemy inny rynek.
– Staramy się stale poszerzać naszą paletę rynków, odkrywając je poprzez bezpośrednie wizyty za granicą. Dużo czasu zajmuje nam rozgryzienie danego rynku, niełatwo jest z marszu stwierdzić, kto z kim pracuje i otworzyć właściwe drzwi, ale bezpośrednia obecność jest nie do przeceniania – tłumaczy Karol Ciborowski, international sales manager w spółce Strima zajmującej się dystrybucją m.in. maszyn i urządzeń szwalniczych i krojczych. – Ostatnio przyjechał do nas na 25-lecie naszej firmy klient z Australii poznany na targach. Widywaliśmy się z nim na różnych wystawach przez dwa–trzy lata. Widując nas tam stale nabrał do nas zaufania. Teraz finalizujemy wejście na rynek australijski – dodaje Ciborowski.
– Żeby sprzedawać za granicą trzeba tam zaistnieć. Trzeba znaleźć partnera w obojętnie jakim układzie: czysto biznesowym czy towarzyskim. Z targami wiążą się jednak i niebezpieczeństwa – przestrzega Bolesław Formela, wiceprezes rodzinnej firmy Secespol produkującej wymienniki ciepła. – Często nasze nowe produkty są kupowane przez konkurencję z Azji, a na kolejnych targach, po roku, można już je zobaczyć w ofercie konkurencji. Sam byłem świadkiem sytuacji na targach w Mediolanie, kiedy karabinierzy wtargnęli na jedno ze stoisk, na którym producent ze Szwajcarii dopatrzył się swego produktu pod inną marką. Odlew skopiowanego wymiennika zawierał nawet znak fabryczny pierwotnego producenta – opowiada Formela.