Konglomerat zapoczątkowany 129 lat temu przez Thomasa Edisona lat postanowił uprościć strukturę i wywołać większy ruch swych akcji. Jedna firma powstanie z połączenia działów wykorzystania odnawialnych źródeł energii, produkcji sprzętu dla energetyki i technologii cyfrowych; zostanie wyodrębniona w 2024 r., a pokieruje nią Scott Strazik. Dział sprzętu dla sektora ochrony zdrowia stanie się samodzielny wcześniej, na początku 2023 r. jego prezesem będzie obecny szef GE Healthcare, Peter Arduini. To co zostanie, będzie GE Aviation, największą na świecie firmą silników lotniczych, z obecnym prezesem GE, Lawrence Culp i szefem rady dyrektorów. GE Healthcare wyemituje papiery dłużne, a przychody z emisji będą użyte do zmniejszenia długu całego GE. Każda z firm będzie mogła lepiej obsługiwać klientów, skupić się bardziej na tym co robi. GE spodziewa się zmniejszenia zadłużenia do ponad 75 mld dolarów w końcu roku i współczynnika długu netto do zysku EBITDA do poniżej 2,5 raza w 2023 r.

Ogłoszone zmiany są najbardziej zdecydowaną próbą poprawy sytuacji tego giganta, który do tej pory odczuwa skutki światowego kryzysu finansowego z 2008-9 r. Prezes Culp wyjaśnił w wywiadzie, że „tworzymy dziś światowych liderów o doskonałej ocenie inwestycyjnej w trzech sektorach. GE przewodził w nich od dawna, dziś nastawiamy się na kolejne stulecie przywództwa”.

Plan oznacza koniec epoki, w której konglomeraty określały korporacyjną Amerykę XX wieku, dochodzi do niego po rozpadzie kilku innych wielobranżowych firm, bo inwestorzy wolą skupienie się na jednym, a nie chcą wielkości. Jest też negatywną oceną strategii poprzedników GE, zwłaszcza Jacka Welcha, którzy stworzył giganta obecnego w wielu sektorach i na wielu rynkach bez związku. Następca Welcha, Jeffrey Immelt starał się przebudować firmę przez 16 lat od 2001 r., ale z mniejszym powodzeniem — pisze „New York Times”.