Trzeba ochronić biednych przed zimowym chłodem

Polska i inne państwa UE apelują do Brukseli o przyjrzenie się manipulacjom na rynku gazowym ze strony Gazpromu. Europa i tak jednak będzie się tej zimy zmagać z rosnącymi cenami energii.

Publikacja: 06.10.2021 21:00

Zima może być ciężka dla europejskich przedsiębiorstw i gospodarstw domowych

Zima może być ciężka dla europejskich przedsiębiorstw i gospodarstw domowych

Foto: Adobe Stock

Eksperci i politycy są zgodni: rekordowe ceny gazu to sytuacja przejściowa i powinna ulec poprawie na wiosnę 2022 r. To jednak oznacza, że zima może być ciężka dla europejskich przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Na razie surowca nie brakuje, ale ograniczona podaż gazu powoduje wzrost cen energii – już o 200 proc. na rynku hurtowym od początku 2021 r.

Ponieważ zwyżka cen spowodowana jest czynnikami zewnętrznymi, UE nie ma możliwości wpłynięcia na nie. W krótkiej perspektywie, a mówimy w praktyce o najbliższej zimie, nie da się ani zwiększyć podaży energii, ani wpłynąć na jej ceny poprzez strukturalne zmiany na rynku czy zmianę miksu energetycznego. Dlatego KE proponuje, żeby skupić się na pomocy dla gospodarstw domowych zagrożonych ubóstwem energetycznym. Ich liczba, w związku z rosnącymi cenami, na pewno się teraz zwiększy.

Komisja Europejska przypomina państwom członkowskim, że mogą wspierać ludzi dotacjami finansowymi, czy to z dodatkowych podatków, czy z dochodów z systemu handlu emisjami CO2 (ETS). Niektórzy eksperci, np. Georg Zachmann i Simone Tagliapietra z think tanku Bruegel, zwracają uwagę na konieczne oszczędzanie energii. Bo samo jej dotowanie w sytuacji ograniczonej podaży będzie tylko wspieraniem spekulantów.

Wyzwanie dla świata

W środę w Parlamencie Europejskim w czasie dyskusji na ten temat eurodeputowani zwracali też uwagę na ewentualne słabości rynku energetycznego. Jednak Komisja nie widzi potrzeby zmian. – System energetyczny UE jest najbardziej niezawodny na świecie, a jego konstrukcja nie jest przyczyną gwałtownego wzrostu cen energii elektrycznej. Odkąd zintegrowaliśmy rynek, mieliśmy mniej przerw w dostawach, a ceny konsumenckie były bardzo stabilne. To, co teraz widzimy, to wzrost cen, a dostawy energii są wyzwaniem na całym świecie – powiedziała Kadri Simson, unijna komisarz ds. energii. Powiedziała, że Komisja rozpocznie badania nad kształtowaniem się cen i zachętami inwestycyjnymi na rynku energii elektrycznej.

Polska wskazuje, że rosnące ceny energii to efekt polityki klimatycznej. O tym też mówiła w PE Beata Szydło, była premier, obecnie eurodeputowana. Według niej Fit for 55 (plan zredukowania emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r.) to mrzonka i trzeba tu być bardzo ostrożnym. Bruksela odrzuca te argumenty. Według Komisji wzrost cen emisji CO2 tylko w małej części wpłynął na cenę energii. A transformacja ekologiczna jest tym bardziej konieczna, żeby dysponująca własnymi zasobami energii odnawialnej UE była bardziej uniezależniona od zewnętrznych dostawców.

Czytaj więcej

Czas na unię energetyczną. Ceny gazu szaleją

Istotnym elementem dyskusji o cenach energii jest też rola Rosji. Polska chce, żeby Komisja Europejska zbadała, czy Gazprom nie manipulował cenami gazu. Podobny postulat zgłaszają też inne państwa członkowskie: wspólne oświadczenie w tej sprawie opublikowały Francja, Hiszpania, Czechy, Rumunia i Grecja. Z pierwszej analizy Brukseli wynika jednak, że Rosjanie dotrzymują zobowiązań zawartych w długoterminowych kontraktach, natomiast faktycznie nie dostarczają dodatkowych ilości gazu, mimo próśb ze strony swoich europejskich odbiorców.

Na dwóch głównych trasach przesyłowych – przez Białoruś i Polskę oraz przez Ukrainę i Słowację – moce zarezerwowane są tylko do połowy. A magazyny w krajach UE, które nimi dysponują, wypełnione są w 75 proc., co jest wynikiem poniżej długoterminowej średniej.

Czekając na Gazprom

Doświadczenia z Rosją skłaniają krytyków Nord Stream 2 do apelu o ponowne krytyczne przyjrzenie się tej rosyjskiej inwestycji. – Presji ze strony Gazpromu doświadczamy od dwóch dekad. To jest wielka broń w ich rękach. Nord Stream 2 nie dało się zatrzymać. Ale teraz kluczowe, żeby KE dopilnowała wdrożenia wszystkich zapisów z poprawionej dyrektywy gazowej, a zwłaszcza tego, który mówi o tym, że rurociągi z krajów trzecich do UE, jeśli nie były w pełnym ruchu przed końcem maja 2019 r., muszą odpowiadać unijnym regułom – mówi nam Jerzy Buzek, eurodeputowany PO. Te reguły to rozdział właścicielski, przejrzyste taryfy, dostęp dla stron trzecich.

Czytaj więcej

Gaz po 1900 dolarów. Będzie unijne śledztwo?

Gazprom nie zastosował się do tego. – Oczekujemy teraz od KE, że doprowadzi do wstrzymania ewentualnego transportu gazu za pośrednictwem NS2, jeśli te warunki nie będą z żelazną konsekwencją wprowadzone w życie – powtarza Buzek. Taki postulat został zawarty w liście kluczowych eurodeputowanych zajmujących się energią w PE. Wśród nich są Buzek oraz Zdzisław Krasnodębski z PiS.

Tak drogo jak obecnie nigdy jeszcze u nas nie było

Cena gazu ziemnego na Towarowej Giełdzie Energii w transakcjach spotowych osiągnęła kolejny historyczny poziom, tym razem 484,1 zł za MWh (megawatogodzina). Jeszcze tydzień temu za błękitne paliwo płacono 395,51 zł, miesiąc temu 240,33 zł, a rok temu zaledwie 55,52 zł.

– Jakie będą najbliższe miesiące dla odbiorców gazu w Polsce, w tym ile będą płacić za surowiec, zależy dziś przede wszystkim od przebiegu tegorocznej zimy. Jeśli okaże się łagodna, to jest szansa na względną stabilizację zarówno sytuacji podażowo-popytowej, jak i cenowej – mówi prof. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego. Jego zdaniem pewne ruchy ułatwiające życie odbiorcom może też wykonać rząd, zwłaszcza poprzez obniżkę różnych podatków i opłat. – Nie zmienia to faktu, że część firm będzie musiała zrezygnować z zakupu gazu i przestawić się na inne paliwa, gdyż błękitne paliwo nadal będzie bardzo drogie. Już teraz część firm szuka alternatyw dla gazu – twierdzi Zajdler.

Czytaj więcej

Gaz nie odpuszcza Europie, rynek się załamuje

Wysokie ceny negatywnie odbijają się na kondycji m.in. takich branż, jak nawozowo-chemiczna, rafineryjno-petrochemiczna, energetyczna, szklarska, ceramiczna, hutnicza, spożywcza czy nawet handlowa i usługowa. Biznes już płaci ceny rynkowe, ale gdy wzrośnie zużycie gazu, koszt jego zakupu może jeszcze mocnej zwyżkować, nawet jeśli giełdowy kurs nie zanotuje kolejnego rekordu.

Gospodarstwa domowe są w nieco lepszej sytuacji. W połowie września prezes URE na wniosek PGNiG OD (dominujący dostawca gazu do odbiorców detalicznych w Polsce) zgodził się na 7,4-proc. podwyżkę taryfy detalicznej. Wcześniej, wiosną, taryfa wzrosła średnio o 5,6 proc. Na tym jednak nie koniec. Prezes PGNiG zapowiedział, że kolejna podwyżka cen jest nieunikniona. Jak wysoka – nie podał.

Eksperci i politycy są zgodni: rekordowe ceny gazu to sytuacja przejściowa i powinna ulec poprawie na wiosnę 2022 r. To jednak oznacza, że zima może być ciężka dla europejskich przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Na razie surowca nie brakuje, ale ograniczona podaż gazu powoduje wzrost cen energii – już o 200 proc. na rynku hurtowym od początku 2021 r.

Ponieważ zwyżka cen spowodowana jest czynnikami zewnętrznymi, UE nie ma możliwości wpłynięcia na nie. W krótkiej perspektywie, a mówimy w praktyce o najbliższej zimie, nie da się ani zwiększyć podaży energii, ani wpłynąć na jej ceny poprzez strukturalne zmiany na rynku czy zmianę miksu energetycznego. Dlatego KE proponuje, żeby skupić się na pomocy dla gospodarstw domowych zagrożonych ubóstwem energetycznym. Ich liczba, w związku z rosnącymi cenami, na pewno się teraz zwiększy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej