Mimo że w ciągu ostatniego roku powstało około miliona nowych stanowisk, nie zmienia się proporcja pomiędzy osobami aktywnymi zawodowo i biernymi. Oznacza to, że wciąż wiele osób rezygnuje z pracy czy samodzielnej działalności gospodarczej.
Ostatnie dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że pracuje już ponad 15,5 miliona Polaków. To o ponad 620 tysięcy osób więcej niż rok temu i ponad 1,1 mln więcej niż pod koniec 2005 roku. Tylko w ostatnim kwartale zeszłego roku pracę zaczęło ponad sto tysięcy nowych pracowników. A na kolejnych ćwierć miliona czekały wolne miejsca pracy (przedsiębiorcy mieli ponad 253 tys. wakatów). Ponieważ znalezienie nowego pracownika wciąż jest problemem dla co dziewiątej firmy, to pracodawcy chętniej godzili się na podpisywanie stałych umów o pracę. Pod koniec grudnia, na 12 milionów zatrudnionych, umowy na czas określony miało ok. 3,4 mln pracowników, czyli 28,3 proc. wszystkich pracujących. Jeszcze kwartał wcześniej było to 28,7 proc. Ich liczba rosła bardzo dynamicznie od 1997 roku. Być może więc, o co zabiegają związki zawodowe, przełamany zostanie zwyczaj podpisywania czasowych umów o pracę.
Powoli, ale systematycznie zmienia się też struktura zatrudnienia. Coraz więcej osób pracuje w usługach, a coraz mniej w przemyśle i w rolnictwie. W usługach pracuje obecnie 8,51 mln osób, a w przemyśle 4,86 mln. Cztery lata temu było to odpowiednio 7,35 mln i 3,83 mln pracowników.
Ale na tym dobrym obrazie rynku pracy jest rysa, na którą zwracają uwagę ekonomiści. Wciąż nie zmienia się proporcja pomiędzy pracującymi dorosłymi a tymi biernymi zawodowo. Od roku wynosi ona 54,1 proc. Oznacza to, że aktywnych zawodowo jest nieco więcej niż połowa Polaków.
– Dobrobyt i wzrost gospodarczy, powodzenie ludzi i gospodarek wynika z pracy, a nie z bierności zawodowej czy z otrzymywania świadczeń społecznych – przypomina ekonomista prof. Marek Góra z SGH. Dla niego niepokojące jest to, że wśród osób biernych zawodowo ok. 7 mln ma tyle lat, że mogliby pracować.