Do końca stycznia tego roku Wtórplast miał odebrać z wojskowych magazynów 950 tysięcy czołgowych nabojów. Dwa lata temu spółka Władysława Bindy podpisała umowę z Agencją Mienia Wojskowego o zakupie ponad 30 tys. ton amunicji kalibru 100 mm. Firma zajmowała się dotąd surowcami wtórnymi i metalami kolorowymi. Urzędnikom agencji wystarczyło potwierdzenie, że Wtórplast jest gotowy wziąć kłopot na siebie i ma uprawnienie do zajmowania się obrotem specjalnym. Choć zainteresowane biznesem było także skarżyskie Mesko, to tylko Władysław Binda deklarował, że zapłaci złotówkę za każdy nabój. Zakłady Metalowe oczekiwały, że wojsko dopłaci za unieszkodliwienie arsenałów 25 – 40 zł za każdy kilogram wybuchowego złomu.
Wtórplast zapewne liczył, że zarobi na odsprzedaży odzyskanych materiałów wybuchowych, a zwłaszcza mosiądzu z łusek, ale operacja okazała się trudniejsza, niż przypuszczano. Okazało się, że kupiono zapasy amunicji bez niezbędnej dokumentacji. Brak technicznych certyfikatów nie pozwala nawet ruszyć uzbrojenia ze składów. Poza tym procesy demontażu i utylizacji wybuchowych pozostałości muszą spełniać rygorystyczne warunki bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Zanim Wtórplast we współpracy z Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia uruchomił na dobre odpowiednią technologię, termin wykonania umowy minął.
65 tys. ton wybuchowych śmieci – zgodnie z zaleceniami UE – musimy zniszczyć do 2013 roku
Wtórplast zabiega o przedłużenie kontraktu. Twierdzi, że z setkami tysięcy nabojów upora się w dwa lata, bo jedna instalacja już pracuje na poligonie WITU w Stalowej Woli, a dla drugiej firmy Wtórplast i Jakusz szukają lokalizacji pod Krakowem. W te zapewnienia nie wierzą prezesi AMW. Twierdzą, że bialska firma nie może znaleźć przemysłowego partnera, który zająłby się niszczeniem najtrudniejszych odpadów: zapłonników i zapalników. A Mesko stanowczo odmawia pomocy.
– Spółka Władysława Bindy zapłaciła jedynie za 230 tys. czołgowych nabojów, tylko część z tej partii, po uzyskaniu technicznych certyfikatów, została odebrana – mówi Krzysztof Grodzicki, prezes AMW. Przyznaje, że agencja jest zupełnie nieprzygotowana na ewentualne skutki przekreślenia umowy. – Nie zaplanowaliśmy żadnych wydatków na utylizację amunicji, bo problem miał rozwiązać Wtórplast – dodaje wiceprezes agencji Mateusz Mroz, odpowiedzialny za zagospodarowanie powojskowego mienia.