Kłopot z milionem czołgowych nabojów

Stara amunicja pozostanie pod strażą. Bielski Wtórplast, który miał wojskowym zdjąć z głowy kłopot, nie radzi sobie z jej niszczeniem

Publikacja: 04.03.2008 01:40

Do końca stycznia tego roku Wtórplast miał odebrać z wojskowych magazynów 950 tysięcy czołgowych nabojów. Dwa lata temu spółka Władysława Bindy podpisała umowę z Agencją Mienia Wojskowego o zakupie ponad 30 tys. ton amunicji kalibru 100 mm. Firma zajmowała się dotąd surowcami wtórnymi i metalami kolorowymi. Urzędnikom agencji wystarczyło potwierdzenie, że Wtórplast jest gotowy wziąć kłopot na siebie i ma uprawnienie do zajmowania się obrotem specjalnym. Choć zainteresowane biznesem było także skarżyskie Mesko, to tylko Władysław Binda deklarował, że zapłaci złotówkę za każdy nabój. Zakłady Metalowe oczekiwały, że wojsko dopłaci za unieszkodliwienie arsenałów 25 – 40 zł za każdy kilogram wybuchowego złomu.

Wtórplast zapewne liczył, że zarobi na odsprzedaży odzyskanych materiałów wybuchowych, a zwłaszcza mosiądzu z łusek, ale operacja okazała się trudniejsza, niż przypuszczano. Okazało się, że kupiono zapasy amunicji bez niezbędnej dokumentacji. Brak technicznych certyfikatów nie pozwala nawet ruszyć uzbrojenia ze składów. Poza tym procesy demontażu i utylizacji wybuchowych pozostałości muszą spełniać rygorystyczne warunki bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Zanim Wtórplast we współpracy z Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia uruchomił na dobre odpowiednią technologię, termin wykonania umowy minął.

65 tys. ton wybuchowych śmieci – zgodnie z zaleceniami UE – musimy zniszczyć do 2013 roku

Wtórplast zabiega o przedłużenie kontraktu. Twierdzi, że z setkami tysięcy nabojów upora się w dwa lata, bo jedna instalacja już pracuje na poligonie WITU w Stalowej Woli, a dla drugiej firmy Wtórplast i Jakusz szukają lokalizacji pod Krakowem. W te zapewnienia nie wierzą prezesi AMW. Twierdzą, że bialska firma nie może znaleźć przemysłowego partnera, który zająłby się niszczeniem najtrudniejszych odpadów: zapłonników i zapalników. A Mesko stanowczo odmawia pomocy.

– Spółka Władysława Bindy zapłaciła jedynie za 230 tys. czołgowych nabojów, tylko część z tej partii, po uzyskaniu technicznych certyfikatów, została odebrana – mówi Krzysztof Grodzicki, prezes AMW. Przyznaje, że agencja jest zupełnie nieprzygotowana na ewentualne skutki przekreślenia umowy. – Nie zaplanowaliśmy żadnych wydatków na utylizację amunicji, bo problem miał rozwiązać Wtórplast – dodaje wiceprezes agencji Mateusz Mroz, odpowiedzialny za zagospodarowanie powojskowego mienia.

Agencja musi się pilnie zająć 33 tysiącami ton innych wybuchowych odpadów: amunicji, granatów, a nawet zapasem 960 ton groźnego utleniacza do paliwa rakietowego przechowywanego w strzeżonych składach w Zachodniopomorskiem i pod Wejherowem.

Swoją ofertę unieszkodliwienia przestarzałej amunicji ponawia skarżyskie Mesko, widzi w tym zresztą niezły zarobek. Prezes Piotr Mazurek przypomina, że na terenie skarżyskiej firmy uruchomili właśnie najnowocześniejszą w Europie linię technologiczną do utylizacji amunicji i wybuchowych odpadów. Kosztowała 40 mln zł i wykorzystuje patenty norweskiego potentata amunicyjnego Nammo.

– Rząd wpierw skłonił nas do przyjęcia w ramach amerykańskiego offsetu norweskiej inwestycji, a od trzech lat nie potrafi zdecydować o zleceniu zamówień – narzeka prezes Mazurek.

Czas jednak pracuje dla Mesko. UE zdecydowała, że Polska ma do 2013 r. zlikwidować zalegające zapasy niebezpiecznych śmieci.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

z.lentowicz@rp.pl

Biznes
Nawrocki wygrywa wybory. Rosyjskie lotniska w ogniu. Cła Trumpa rosną
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Biznes
Europejskie firmy boją się wysyłać swoich pracowników do USA
Biznes
Jakie prezenty dostał ostatnio król Karol? Oficjalny rejestr podarków
Biznes
Taylor Swift odkupiła prawa do swoich pierwszych sześciu płyt
Materiał Promocyjny
Edycja marzeń, czyli realme inspirowany Formułą 1
Biznes
Zielona transformacja MŚP. Jak zapewnić sobie zysk, przewagę konkurencyjną i dostęp do finansowania?