Dziesięciu tapicerów aż z Nepalu ściągnęła do swoich zakładów słupska firma meblowa Flair, bo od trzech lat na Pomorzu nie udało się jej znaleźć polskich fachowców. Jeśli egzotyczni pracownicy się sprawdzą, spółka sprowadzi następnych.
– Od trzech lat próbowaliśmy szukać tapicerów w całym kraju, na Ukrainie, nawet w Korei. Jedynie nepalscy specjaliści okazali się dostępni – mówi Igor Mackiewicz odpowiadający za kadry w Flair. 400-osobowej załodze tłumaczy, że cudzoziemcy przybywają do Flair, by ratować miejsca pracy dla stolarzy, pakowaczy, bo bez finalnej roboty tapicerów fabryka nie wykona zamówień. Nepalczycy zostali wysłani przez własną firmę w ramach eksportu usług i mają zarabiać ok. 10 proc. mniej od Polaków. Słupska firma zapewni im za to mieszkanie i utrzymanie. Przybysze i gospodarze zostali przeszkoleni i poznali różnice kulturowe i zwyczajowe.
Polskie władze wprowadziły ułatwienia w zatrudnianiu sąsiadów zza wschodniej granicy, z prawie tysiąca zł do 100 zł obniżono opłatę za wydanie pozwolenia na pracę, ale Ukraińcy czy Białorusini stracili zapał do zatrudniania się w Polsce i wybierają raczej wyższe zarobki na Zachodzie.
– Przestaliśmy być dla sąsiadów atrakcyjni, poza tym przedsiębiorcy mieli zastrzeżenia do jakości pracy, lojalności i zdyscyplinowania robotników zza Bugu – mówi Katarzyna Kordoń, prezes K&K Selekt, podkarpackiej firmy specjalizującej się w poszukiwaniu pracowników na Wschodzie. Zgłoszeń jest już kilkadziesiąt.
K&KS przygotowuje teraz na zlecenie dużych firm rekrutację chińskich pracowników budowlanych i spawaczy okrętowych z Indii. – Załatwiamy niezbędne formalności. Przedsiębiorcy budowlani sugerują, by w Chinach rekrutować całe zorganizowane brygady. Pojawiły się takie możliwości, bo Chińczycy skończyli największe inwestycje związane z olimpiadą – mówi prezes Kordoń.