Pierwsze z nich osiąga około 300 mln zł przychodów rocznie, sprzedaż drugiego wynosi zaś ponad 100 mln zł. Zbigniew Opach, przewodniczący rady nadzorczej giełdowej spółki, ocenia, że przejęcie większej firmy może zostać sfinalizowane jeszcze przed końcem kwietnia. Do sfinansowania zakupów poza środkami własnymi (na koniec III kwartału Mostostal miał 61,6 mln zł środków pieniężnych) spółka może wykorzystać pieniądze pochodzące z kredytu lub emisji obligacji.
Zbigniew Opach szacuje, że w minionym roku sprzedaż grupy mogła przekroczyć 1 mld zł. Spodziewa się ponadto, że Mostostalowi udało się zwiększyć zysk netto. Dla porównania w 2008 r. skonsolidowana sprzedaż wyniosła 837,2 mln zł, a czysty zarobek 44,3 mln zł. Po trzech kwartałach 2009 r. przychody sięgnęły 730,1 mln zł (wzrost o 24,2 proc.), a zysk netto przypisany akcjonariuszom jednostki dominującej 36,1 mln zł (w górę o 3,4 proc.). Jakie są oczekiwania dotyczące tego roku? – Chcielibyśmy co najmniej utrzymać ubiegłoroczną dynamikę przychodów. Jeśli ruszą zapowiadane inwestycje w energetyce, to sprzedaż może wzrosnąć bardziej – mówi szef rady Mostostalu. – Już teraz mamy bowiem wypełniony portfel zleceń na ten rok. A liczymy na kolejne kontrakty.
Inwestor kontrolujący 51,41 proc. kapitału Mostostalu nie wyklucza, że firma wypłaci w tym roku dywidendę. – Uważam, że spółka powinna dzielić się zyskami, dlatego jako większościowy akcjonariusz będę za wypłatą dywidendy. Za wcześnie jest jednak na pytanie, jak wysoka może ona być – mówi Zbigniew Opach. Przypomnijmy, że po raz ostatni Mostostal wypłacił dywidendę z zysku za 1999 r.
Anna Koper
[i]Masz pytanie wyślij e-mail do autorki [mail=a.koper@rp.pl]a.koper@rp.pl[/mail][/i]