Warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki zignorowało zeszłoroczny kryzys w zbrojeniówce, bo jak żadna inna firma z branży nauczyło się zarabiać na wojnie w Afganistanie.
Na dostawach do armii państwowe PCO zarobiło w 2009 r. na czysto 22 mln zł – to najwyższy zysk wśród spółek skupionych w pancernym Bumarze. Warszawskie noktowizory, kamery termalne, elektrooptyczne celowniki już spowodowały w wojsku prawdziwą rewolucję. Dzięki sprzętowi ze stołecznej firmy żołnierze mogą skutecznie działać w nocy.
Ryszard Kardasz, szef firmy, która ledwie dwa lata temu przeniosła się do nowej, zbudowanej od podstaw fabryki na warszawskiej Pradze, mówi, że jego inżynierowie wojskowy sprzęt konstruują wyłącznie na miarę, a od lat priorytet w spółce mają wydatki na innowacje.
Po rekonesansie inżynierów PCO w Afganistanie kolejne partie noktowizorów zostały gruntownie zmodernizowane.
– Przez firmowe monokulary można teraz dostrzec znacznie więcej szczegółów. A dodatkowe informacje na wojnie mogą uratować życie – tłumaczy Stanisław Natkański, dyrektor ds. badań i rozwoju PCO.