Sukcesy „Wiedźmina” czy „Call of Juarez”, które do tej pory kupiło ponad 3 mln klientów, skłoniły kolejne polskie spółki do pójścia w ślady ich producentów. Inwestują grube miliony złotych w przygotowanie gier komputerowych, które mają podbić światowe rynki.
I to mimo że kryzys gospodarczy sprawił, że wartość polskiego rynku gier skurczyła się w 2009 r. o 20 – 40 proc., do 600 – 700 mln zł. To i tak więcej niż 680 mln zł, które Polacy wydali na bilety do kina (wg Boxoffice.pl).
– Rynek gier komputerowych, z powodu kryzysu, mocno się zmienił. Wydawcy szukają produktów z najwyższej półki, które mogą stać się hitami. Średnia półka, na której działała część polskich firm, znikła – uważa Adrian Chmielarz kierujący People Can Fly. Podobną opinię ma Michał Kiciński, współzałożyciel CD Projektu. – Rodzime firmy albo postawią na duże, drogie produkcje, albo będą tworzyły proste gierki – mówi.
Firma Chmielarza, która w 2007 r. została wykupiona przez Epic Games, jest autorem pierwszego polskiego sukcesu na światowych rynkach. „Painkillera”, który zadebiutował jesienią 2004 r., kupiło 300 tys. użytkowników. Dużo większym sukcesem (ponad 1,5 mln licencji) okazał się „Wiedźmin” stworzony przez CD Projekt na bazie prozy Andrzeja Sapkowskiego. Grubo ponad 1 mln egzemplarzy nabyli klienci z Europy Zachodniej i USA. Wyłożone na grę prawie 27 mln zł już dawno się zwróciły.
Produktem, który może przebić sukces „Wiedźmina”, jest „Call of Juarez” (firmy Techland), który trafił na rynek we wrześniu 2006 r. Do tej pory wszystkie odsłony gry kupiło 1,5 mln fanów. Jej wyprodukowanie kosztowało również 27 mln złotych.