– Jeśli nie podnieślibyśmy cen, groziłby nam znaczący spadek rentowności. W górę idą bowiem ceny surowców: drewna, płyt, szkła czy tektur. Stanowią one 60 procent kosztów produkcji mebli. Do tego dochodzi wzrost płac – o ponad 20 procent od czasu naszego wejścia do Unii – mówi Maciej Formanowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM) i giełdowej Grupy Forte, która w 2007 r. miała blisko 500 mln zł przychodów przy 6,3 mln zł zysku netto.
Wzrost kosztów produkcji w Polsce odczuła też szwedzka sieć handlowa Ikea, która najwięcej mebli kupuje właśnie u polskich producentów.
– W tej sytuacji jeszcze intensywniej poszukujemy niestandardowych rozwiązań. Puste od środka nogi stołowe czy wykorzystywanie odpadów powstałych w procesie produkcji jednego produktu jako surowca dla innego to tylko dwa z wielu przykładów oszczędzania – mówi Karolina Horoszczak, rzecznik Ikei. Podkreśla, że firma współpracuje z polskimi dostawcami od lat 60. XX w. i nie zamierza przenosić produkcji gdzie indziej. – Intensywnie wspieramy rozwój naszych dostawców, a poprzez Swedwood inwestujemy w nowe fabryki.
Ikea stawia na oszczędzanie i niskie ceny, ale większość rodzimych producentów szuka sposobów na ich zwiększenie. Zwłaszcza że przemysł ten jest rozdrobniony i dużych silnych firm nie ma wiele.
– Coraz częściej dochodzi w branży do kooperacji przy zaopatrzeniu w surowce czy też przy sprzedaży – mówi Marek Adamowicz, dyrektor OIGPM. Dobrym przykładem są Kler i Klose, producenci mebli luksusowych, którzy od lat sprzedają we wspólnych salonach z Polsce i za granicą. Adamowicz sądzi, że na konsolidację kapitałową nie ma dużych szans, gdyż większość firm to przedsiębiorstwa rodzinne. Ale niewykluczone, że wkrótce próby przejęć się pojawią. W tym celu na giełdę po kapitał wybiera się największa firma meblarska w Polsce Black Red White. Nie wyklucza tego też druga co do wielkości firma – Nowy Styl. Możliwości takie rozważa giełdowe Forte.