Czas, start. Konkurs na szefa największego w Europie producenta miedzi ruszył na nowo. Po tygodniowej przerwie. Od piątku pretendenci do funkcji prezesa KGHM Polska Miedź mają dodatkowe siedem dni roboczych na składanie dokumentów. Taką decyzję podjęła w czwartek rada nadzorcza spółki. Poszła na rękę przedstawicielom związków, którzy narzekali, że termin zamkniętego w ubiegły piątek naboru jest zbyt krótki.

Ukłonem w stronę związkowców była też modyfikacja treści oświadczeń dotyczących pracy w grupie kapitałowej KGHM, jakie muszą składać kandydaci. I dopuszczenie wszystkich członków rady, a nie tylko trzyosobowej komisji, w której nie było przedstawicieli załogi, do wglądu w dokumenty składane przez 13 zainteresowanych stanowiskiem prezesa. Część z nich nie spełniła jednak kryteriów formalnych. Teraz wszystkie podania, które wpłyną do 4 kwietnia, mają być rozpatrywane od nowa.

Przewodniczący rady nadzorczej KGHM Marek Trawiński uważa, że taki obrót sprawy przysłuży się spółce. – Nie zmieniliśmy kryteriów. Nie zawęziliśmy formuły konkursu, tylko ją rozszerzyliśmy – mówi „Rz”. Podobnego zdania jest minister skarbu Aleksander Grad. – Wokół tego konkursu narosło już tyle spekulacji, że rada najwyraźniej doszła do wniosku, iż warto je przeciąć. Na pewno taki krok przysłuży się przyszłemu zarządowi – mówi „Rz”.

Aby zrealizować postulaty związkowców, rada musiała zmienić zapis w regulaminie, który pozwalał jej przedłużyć konkurs, jeśli wpłynie zbyt mała liczba zgłoszeń lub nie będzie żadnej oferty. Teraz może to zrobić w każdej chwili. Teoretycznie konkurs może więc mieć kilka kolejnych odsłon. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji – mówi Aleksander Grad. – Pretensje o pewną dyskryminację mogą mieć ci, którzy złożyli podania w pierwszym etapie – mówi „Rz” Bogusław Dąbrowski, ekspert Hay Group. – Jednak to bardziej kwestia dobrych praktyk niż przepisów prawa.

Związkowcy nie są jednak usatysfakcjonowani. – Nie można zmieniać reguł w trakcie gry, bo sprawia to wrażenie braku przejrzystości – mówi „Rz” Józef Czyczerski, przedstawiciel załogi. - Byliśmy zdania, że jeśli część rady uznała, że popełniła błąd, powinna go skorygować, unieważnić konkurs i rozpisać go od nowa.