Po raz pierwszy od wielu miesięcy członek kartelu producentów ropy naftowej przyznał, że OPEC jest gotów zwiększyć produkcję. Powiedział to Szoki Chanem, przedstawiciel rządu libijskiego. Ten kraj zaliczał się dotychczas do jastrzębi dążących do maksymalnego windowania cen i niegodzących się na zwiększenie produkcji.
Opinię Libijczyka podzielił w rozmowie z Agencją Reutera anonimowy przedstawiciel sekretariatu OPEC. Wspomniał, że rozważane jest zwiększenie produkcji o pół miliona baryłek dziennie. Nawet sekretarz generalny OPEC Abdullah al Badri uspokajał, że organizacja gotowa jest do działania, gdyby się okazało, że na rynku jest zbyt mało ropy. Presję na ceny starają się wywrzeć również Brazylijczycy, którzy zapowiadają, że w momencie uruchomienia eksploatacji ogromnych złóż Carioca wstąpią do OPEC i doprowadzą do obniżenia cen.
Nawet producentów zaskoczył ostatni szybki wzrost cen surowca, które przekroczyły 126 dol. OPEC po raz ostatni zwiększył produkcję we wrześniu i od tego czasu za wysokie notowania tego surowca winił wyłącznie spekulację na rynku.
124,3 dol. trzeba było zapłacić w piątek na nowojorskiej giełdzie za baryłkę ropy light crude
Obecnie ropa jest już tak droga, że w USA po raz pierwszy od 17 lat wyraźnie wyhamował wzrost popytu na paliwa. Amerykańskie władze już otwarcie zastanawiają się nad posunięciami, które uderzyłyby właśnie w kartel. Zdaniem Adama A. Robinsona z Lehman Brothers OPEC igra z ogniem. – Za każdym razem, kiedy ceny ropy pokonują kolejną barierę psychologiczną, OPEC ryzykuje zabiciem kury znoszącej złote jajka. Dla OPEC nie jest niebezpieczny spadek cen, tylko spowodowanie sytuacji, która wymknęłaby się im spod kontroli – uważa Robinson.