Firmy transportowe biją na alarm, że koszty ich działalności rosną szybciej niż przychody. Powodem jest wzrost cen oleju napędowego oraz spadek kursu euro. Prezes Transbudu Katowice Eugeniusz Roj podaje, że koszt paliwa na kilometr wzrósł z 1,01 zł w styczniu 2006 roku do 1,19 zł w kwietniu tego roku. – Bank proponuje mi zagrać gwarantowanymi cenami paliwa. Gdybym pół roku temu przystał na ich propozycję, wygrałbym – przyznaje.
Nikt chyba nie liczy na obniżkę cen paliw, skoro w cenach gwarantowanych na 2009 rok baryłka ropy kosztuje 145 dol. Udział wydatków na paliwa w kosztach firmy wzrósł w tym okresie z 36 do 42 proc. Prezes CJ International Dariusz Wakuła dodaje, że rosnących cen paliwa nie udaje się przenieść w stu procentach na klienta i na dodatek następuje to z opóźnieniem. – Ten trudny okres przetrwają tylko najmocniejsi – wyrokuje.
Około 80 proc. przychodów firm transportu międzynarodowego jest w euro. Jego kurs spadł z 3,82 zł w styczniu 2006 roku do 3,44 zł w kwietniu tego roku. – Wyliczyliśmy, że spadek wartości euro o jeden grosz zmniejsza nasze przychody o 12 tys. zł – mówi Jerzy Markowski, prezes JAS-FBG. Przypuszcza, że transportowi drogowemu grozi poważny kryzys. Branża obawia się, że jego pierwszym zwiastunem może być marcowe bankructwo Ricoe. Klienci jednak mają spory wybór przewoźników, którzy na niektórych trasach oferują stawki 1,30 – 1,50 zł/km, czyli taniej niż taksówka. – Samochody zachodnich przewoźników, wracając do domu, chętnie zabierają ładunki nawet za dumpingowe stawki 0,50 – 0,60 euro za km – mówi Andrzej Wiśniewski, doradca prezesa Logistics Service.
Kierunek wschodni, w którym specjalizuje się wielu polskich przewoźników, nie jest w tym roku żadnym ratunkiem. Ukraińcy od stycznia przeprowadzają dokładne kontrole na granicach, przez co ograniczyli przemyt. W pierwszych dwóch miesiącach 2008 r. celnicy pobrali tyle cła, ile w całym ubiegłym roku. Wielu ukraińskich importerów woli przeczekać ten okres, niż płacić wysokie cła. Według danych agencji celnych JAS-FBG liczba odpraw w pierwszych czterech miesiącach spadła w porównaniu z analogicznym okresem 2007 roku o 8 proc. – W Polsce również celnicy prowadzili akcje uszczelniania granic, ale nie pamiętam takich spadków obrotów – mówi Jarosław Domin, dyrektor zarządzający JAS-FBG.
Skończył się zarobek na przemycie i m.in. w Przemyślu przewoźnicy zostali bez zajęcia. Można tam kupić dowolną ciężarówkę, co jeszcze w grudniu zeszłego roku było nie do pomyślenia. Drobiazgowe kontrole wydłużyły kolejki, przez co jazda na Ukrainę stała się nieopłacalna także dla przewoźników z legalnymi transportami.