To duży problem dla firm, które szukają fachowego wsparcia w staraniach o unijne dotacje – alarmuje Andrzej Rutka, wiceprezes Związku Pracodawców Warszawy i Mazowsza. – Przedsiębiorcy, pytając doradców o doświadczenie w pozyskiwaniu dofinansowania, otrzymują zapewnienie, że firma doradcza ma akredytację PARP. To taki chwyt marketingowy, który ma uwiarygodnić ją w oczach klienta. Tymczasem akredytacja nie ma nic wspólnego z procesem aplikowania o dotacje z nowych programów – wytyka Rutka.
PARP faktycznie prowadził listę akredytowanych firm, ale tylko w stosunku do przedakcesyjnego programu PHARE oraz jednego z działań w programach na lata 2004 – 2006. Chodziło o to, by przedsiębiorstwa, które dostały dotacje na doradztwo (ale nie unijne), mogły wybrać usługi oferowane przez wiarygodne spółki.
– Sugerowanie, że akredytacja dotyczy programów na lata 2007 – 2013 czy że dotyczy pomocy w wypełnianiu wniosków, jest nadużyciem – podkreśla Monika Karwat, rzecznik Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Do takiego nadużycia dopuściła, być może nieświadomie, spółka Infosystems. Specjalizuje się w systemach informatycznych i zarządzania dla poligrafii, a firmom, które chcą kupić te systemy dzięki wsparciu z UE, pomaga wypełniać wnioski o dotacje. Na jej stronie internetowej można znaleźć informacje, w których chwali się posiadaną akredytacją w kontekście nowego programu „Innowacyjna gospodarka”. – Po interwencji PARP przyjrzeliśmy się naszym komunikatom i przyznaliśmy rację Agencji – wyjaśnia Marta Perdjon, specjalista ds. marketingu i PR w Infosystems SA. – Przykro nam, że można je było zinterpretować niezgodnie z naszą intencją – dodaje.
Do błędu przyznało się także jedno z poznańskich wydawnictw. W jego ulotce promującej program komputerowy ułatwiający wnioskowanie o pomoc z funduszy UE, pojawił się dopisek, że został on przygotowany przez pracowników PARP. – To nieprawda, nieznana jest nam także żadna wymiana doświadczeń pomiędzy agencją a wydawcą – podkreśla PARP w specjalnych oświadczeniu. I żąda od firmy sprostowania. Wydawnictwo nie chowa głowy w piasek i podkreśla, że informacja na ulotce pojawiła się omyłkowo. Do wszystkich klientów, którzy zakupili program na podstawie błędnych materiałów promocyjnych, zostały wysłane stosowne wyjaśniania.