Wstrzymanie się z uruchomieniem legnickich złóż będzie mieć z kolei poważne konsekwencje dla rynku energetycznego. Ceny energii z węgla brunatnego zaczną rosnąć, bo skończy się on w Polsce za 40 lat – prognozują analitycy.

Ceny wzrosną także, gdy po 2013 r. Komisja Europejska zniesie darmową pulę limitów CO2. Chyba że powstanie zeroemisyjna elektrownia na bazie złóż legnickich (kombinat za ok. 24 mld zł dawałby ok. 33 terawatogodziny rocznie). Tyle że dla pól legnickich wciąż zgody nie ma.

– Węgiel brunatny musi się znaleźć w polityce energetycznej kraju, inaczej możemy zapomnieć o tych złożach – przyznaje prof. Zbigniew Kasztelewicz, specjalista branży z Akademii Górniczo-Hutniczej. Ale nie będzie to łatwe, bo oznacza wysiedlenie 250 gospodarstw i zmianę planu zagospodarowania. Zdaniem głównego geologa kraju Henryka Jacka Jezierskiego Polska ma szansę poradzić sobie też z ograniczeniami limitów CO2.

– Czekamy na dyrektywę UE w sprawie sekwestracji CO2. Są prowadzone badania składowania CO2 głęboko w zasolonych, nieużywanych wodach podziemnych – podkreśla Jezierski.

Polska jest piątym na świecie producentem węgla brunatnego (60 mln ton rocznie), z niego produkuje się 35 proc. najtańszej energii elektrycznej. O przyszłości węgla, ale kamiennego, dyskutowano w Katowicach. Konsorcjum naukowe (m. in. Główny Instytut Górnictwa, AGH, Politechnika Śląska) zakończyło realizację współfinansowanego ze środków UE programu dla branży. – Scenariusz do 2020 r. zakłada wykorzystanie krajowych źródeł energii pierwotnej – mówi Sylwia Jarosławska-Sobór, rzeczniczka GIG.