Szczecin: upadłość to śmierć

Wprowadzenie syndyka do stoczni może kosztować nawet dwa miliardy złotych. Zakład nie musiałby co prawda zwracać publicznej pomocy, ale nie miałby ani grosza na kontynuowanie działalności

Publikacja: 10.07.2008 02:22

Szczecin: upadłość to śmierć

Foto: Rzeczpospolita

Gdyby Komisja Europejska negatywnie oceniła program restrukturyzacji Stoczni Szczecińskiej Nowej przygotowany przez Mostostal Chojnice i norweską stocznię Ulstein Verft, zakład musiałby ogłosić upadłość. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem byłaby sprzedaż inwestorowi przez syndyka przedsiębiorstwa w ruchu, realizującego nadal zamówione kontrakty. Zakłada ją prawo upadłościowe, jeśli przemawiają za nią względy ekonomiczne lub społeczne. Zgodnie z przepisami syndyk musiałby prowadzić dalej działalność tak, by zachować przedsiębiorstwo w co najmniej niepogorszonym stanie.

Stocznia nie musiałaby wówczas zwracać Brukseli ok. 1 mld zł przyznanej pomocy publicznej. Problemem byłoby natomiast finansowanie zakładu w okresie między wydaniem przez Brukselę decyzji negatywnej a ustanowieniem syndyka, czyli znalezienie środków na dokończenie już budowanych statków.

Dodatkowe finansowanie musiałby zapewnić Skarb Państwa, inaczej zakład, już teraz tracący miesięcznie 15 mln zł z powodu niewykorzystania mocy produkcyjnych, z dnia na dzień musiałby wstrzymać działalność. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by jakikolwiek armator zaryzykował wpłatę pieniędzy. Z zaliczek armatorskich w tej chwili finansowana jest w 95 proc. produkcja statków. Z tych środków od dwóch miesięcy zakład na bieżąco reguluje należności wobec dostawców, którzy nie chcą już dawać mu materiałów na kredyt. Dlatego też zobowiązania wykonalne SSN, której sprzedaż kształtuje się na poziomie 1 mld zł, wynoszą zaledwie 50 mln zł. Kapitały własne zakładu wynoszą ok. 480 mln zł. Poręczenia i gwarancje to ok. 460 mln zł.

– Zarząd nie pracuje nad planem upadłościowym, nie rozważaliśmy w ogóle takiego wariantu, bo oznacza on dla stoczni śmierć na stojąco – mówi „Rz” Artur Trzeciakowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowej.

Kilka miesięcy temu Skarb Państwa oszacował koszty upadłości stoczni w Gdyni i Szczecinie (koszty odpraw, niezapłaconych podatków i zasiłków dla bezrobotnych) na 4,3 mld zł. Na Stocznię Szczecińską Nową przypadłoby ok. 2 mld zł.

Tym, że wariant upadłościowy może się okazać jak najbardziej realny, zaskoczeni są też dostawcy – w tym jeden z głównych, poznańskie zakłady H. Cegielski.

– Nie rozpatrywaliśmy takiego obrotu sprawy – przyznaje w rozmowie z „Rz” Marcel Szary, członek zarządu Cegielskiego wybrany przez załogę. – Jednak tak czy owak stocznia musiałaby płacić za nasze silniki, które jej dostarczamy, bo takie mamy umowy. Mógłby też za nie płacić armator – tłumaczy. Z informacji „Rz” wynika, że Cegielski dostarcza do Szczecina kilka silników rocznie, a koszt jednego to ok. 7 mln dolarów.

– Upadłość w ruchu jest możliwa – mówi „Rz” Zbigniew Żmijewski, szef branżowego związku Stoczniowiec. – W tym czasie zakład może być sukcesywnie przejmowany przez nowego inwestora.

Gdyby Komisja Europejska negatywnie oceniła program restrukturyzacji Stoczni Szczecińskiej Nowej przygotowany przez Mostostal Chojnice i norweską stocznię Ulstein Verft, zakład musiałby ogłosić upadłość. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem byłaby sprzedaż inwestorowi przez syndyka przedsiębiorstwa w ruchu, realizującego nadal zamówione kontrakty. Zakłada ją prawo upadłościowe, jeśli przemawiają za nią względy ekonomiczne lub społeczne. Zgodnie z przepisami syndyk musiałby prowadzić dalej działalność tak, by zachować przedsiębiorstwo w co najmniej niepogorszonym stanie.

Pozostało 82% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Biznes
Co 10. zatrudniony w Boeingu straci pracę. To efekt miesięcznego strajku
Biznes
BCC For The Future już na stałe zagości w kalendarzach biznesowych w Polsce
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polskie firmy kontra chińska konkurencja, miliardy na transformację energetyczną
Biznes
Spółka Srebrna z rekordowymi przychodami. Wśród wydatków tysiące na karmę dla kotów