W tym roku do Komisji Europejskiej trafi najwyżej pięć pierwszych wniosków o dofinansowanie budowy dróg – ustaliła „Rz”. Trzy projekty pochodzą zresztą z tzw. zamrażarki – miały być dofinansowane z funduszy UE na lata 2004 – 2006. Chodzi o budowę drogi krajowej nr 4 na odcinku Machowa – Łańcut, drogi ekspresowej S3 na odcinku Szczecin – Gorzów Wielkopolski oraz modernizację linii kolejowej E-59 na odcinku Poznań – Wrocław. Dwa nowe projekty to odcinek A1 Pyrzowice – Maciejów – Sośnica oraz S7 Grójec – Białobrzegi. W sumie wartość tych pięciu projektów to 4,1 mld zł, z czego wkład UE to 2,8 mld zł.
Tymczasem na liście projektów transportowych, które mają być dofinansowane z funduszy UE, znajduje się 159 pozycji. Mają kosztować 118 mld zł, UE dołoży 77 mld zł.
A zatem w tym roku uda się przesłać do Komisji Europejskiej projekty, których wartość stanowi zaledwie 3,6 proc. wszystkich inwestycji drogowych zaplanowanych na lata 2007 – 2013. Co więcej, pieniądze z UE dostaniemy na nie najwcześniej w połowie 2009 r. Teoretycznie Komisja Europejska ma trzy miesiące na zatwierdzenie wniosku o dofinansowanie. W praktyce trwa to jednak minimum pół roku. To niezbyt dobra wiadomość z punktu widzenia wykorzystania całej pomocy z UE. Na transport zarezerwowane mamy ogromne pieniądze. Dopóki nie ruszą płatności z tej części funduszy UE, dopóty poziom absorpcji 67,3 mld euro pomocy na lata 2007 – 2013 pozostanie stosunkowo niski.
Eksperci podkreślają jednak, że mogło być gorzej. W lutym Bruksela kategorycznie zapowiedziała, że nie da ani centa na projekty przygotowane na podstawie polskich przepisów, które okazały się niezgodne z unijnym prawem środowiskowym. Wydawało się, że proces budowy dróg z funduszy UE zostanie całkowicie sparaliżowany. Tym bardziej że w lipcu Ministerstwo Rozwoju Regionalnego kazało wstrzymać prace w części dużych inwestycji. – Mimo wszystko idziemy do przodu. Może nie jest to bardzo szybkie tempo, ale najważniejsze, że nie stoimy w miejscu – komentuje Tomasz Kowalczyk z Polskiego Kongresu Drogowego. – Po dwóch latach zastoju widać postęp – dodaje Jerzy Kwieciński, b. wiceminister rozwoju regionalnego. – Teraz ważne jest, by rząd stworzył publicznie dostępny harmonogram realizacji kolejnych odcinków inwestycji drogowych i ogłaszania przetargów. W przeciwnym razie może dojść do skumulowania się pewnych prac w jednym czasie. Może to zablokować rozpatrywanie projektów w KE oraz podnieść koszty inwestycji – podkreśla Kwieciński.
masz pytanie wyślij e-mail do autorki [mail=a.cieslak@rp.pl]a.cieslak@rp.pl[/mail]