Dziś Ministerstwo Skarbu wyśle odpowiedź na list unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes w sprawie stoczni – dowiedziała się „Rz”. Komisarz przedstawiła w nim szczegóły – jak podkreśla – „jedynego możliwego” planu restrukturyzacji. Zobowiązuje w nim ministra skarbu Aleksandra Grada, by do 3 listopada bezwarunkowo zgodził się na sprzedaż majątku stoczni i to zgodnie z wytycznymi Brukseli. Inaczej unijne kolegium komisarzy nakaże zakładom zwrot pomocy publicznej. Ponieważ nie mają na to środków, będą musiały ogłosić upadłość z udziałem syndyka. Spór toczy się od naszego wejścia do Unii. Bruksela twierdzi, że pomoc dla stoczni była bezprawna, a w dodatku nie poprawiła rentowności zakładów. Według wyliczeń Komisji od 2002 r. uzyskały one 3,5 mld euro wsparcia.

Z informacji „Rz” ze źródeł zbliżonych do KE, komisarz Kroes podkreśla, że przy sprzedaży majątku zakładów rząd nie powinien się kierować tym, by utrzymać tam produkcję stoczniową. Przetarg ma być otwarty, bez preferencji dla inwestorów z branży, a najważniejszym kryterium ma być cena. Wykluczone mają też zostać dodatkowe warunki, jak utrzymanie zatrudnienia lub przejęcie już zawartych kontraktów. Stocznie nie powinny też zawierać nowych umów. To praktycznie wyklucza produkowanie tam statków.

– To gorsze niż upadłość z udziałem syndyka – mówi „Rz” Zbigniew Żmijewski ze Związku Zawodowego Stoczniowiec Stoczni Szczecińskiej Nowej. – W tym drugim przypadku mielibyśmy przynajmniej szansę na utrzymanie działalności gospodarczej.

Skarb Państwa gotów jest przystać na sugerowaną przez Brukselę sprzedaż majątku stoczni poza postępowaniem upadłościowym. Jednak rozumie wykonanie tej propozycji inaczej niż KE.

– Naszym priorytetem, w interesie gospodarczym Polski i Unii, jest zachowanie w Szczecinie i Gdyni potencjału do produkcji stoczniowej – mówi Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu nadzorujący stocznie. I zapewnia, że takie zdanie znajdzie się w odpowiedzi na pismo komisarz Kroes.