Walka w Senacie o pieniądze dla amerykańskiej motoryzacji trwała do późnej nocy. Ostatecznie wygrali republikanie. General Motors i Ford nie dostaną obiecanych przez Izbę Reprezentantów 14 mld dol. To jednak nie znaczy, że nie otrzymają żadnej pomocy.
Obecnie opcji jest kilka. Ustawa po poprawkach może wrócić do Senatu, i to nawet jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Republikanom chodziło głównie o uzyskanie znacznie większych cięć płac i ustępstw ze strony UAW – związku zawodowego motoryzacji.
GM i Chrysler – bo Ford twierdzi, że na razie nie potrzebuje pieniędzy, ale chciałby otrzymać 9 mld dol. kredytu – mogą jeszcze skorzystać z 25-mld pakietu ekologicznego, ale Biały Dom musiałby się zgodzić na zmianę przeznaczenia tych pieniędzy. Wreszcie Biały Dom może też zaakceptować wypłatę z pakietu stymulacyjnego. Z pierwszej 350-mld transzy pozostało jeszcze 20 mld, akurat tyle, by Chrysler i GM przetrwały najgorsze.
– Byłbym zaszokowany, gdyby administracja nie sięgnęła do tych pieniędzy. W tej chwili to jedyne wyjście – mówił w piątek w CNN jeden z demokratycznych senatorów. Na razie jednak sekretarz skarbu Henry Paulson milczy. Kilka dni temu powiedział tylko dziennikarzom w Chinach, że „nie byłoby korzystne, gdyby trzy koncerny upadły”. Nie ukrywał też, że wierzy w „mądrość Kongresu”.
Decyzja Senatu USA nie znaczy też, że zbankrutują zagraniczne firmy GM, jak choćby General Motors Europe, do którego należy Opel. Zapaść finansową przeżywa spółka matka, natomiast kondycja Opla, chociaż jest on w trudnej sytuacji finansowej, nie jest gorsza niż np. Renault czy Fiata.