Do końca marca większość amerykańskich firm ogłosi swoje wyniki za IV kw. ubiegłego roku. Informacje będą złe, może się też zdarzyć kilka bardzo przykrych niespodzianek. – Czwarty kwartał był okropny – mówi „Rz” Roland Lescure, zarządzający wartym 128 mld dol. Groupama Asset Management. Zdaniem Stuarta Greena, globalnego ekonomisty HSBC, spodziewane fatalne informacje oznaczają drugie dno kryzysu gospodarczego.
Jako jeden z pierwszych swe wyniki za IV kwartał ogłosił koncern Apple. Jego zyski drastycznie spadły – aż o 27 proc. Analitycy oczekują, że firma będzie zmuszona ogłosić pierwszy spadek rocznego zysku od 2003 roku. Nic dziwnego, że akcje Apple’a straciły w ubiegłym tygodniu 9,1 proc. – dwukrotnie więcej, niż wyniósł spadek S&P 500. Trzeba jednak wspomnieć, że ta zniżka związana była również z chorobą człowieka, który Apple’a wymyślił – Steve’a Jobsa.Uważa się, że kardynalne błędy popełniono już jesienią 2007 roku. Zyski firm zaczęły spadać właśnie wtedy – analitycy zlekceważyli jednak ten fakt, podobnie jak kwartalną obniżkę indeksu S&P 500 o 7,7 pkt proc. Dzisiaj już wiadomo, że zyski, jakie prognozowano jeszcze pod koniec września 2008r., nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wówczas szacowano np., że GE w IV kwartale będzie miał zysk 71 centów na akcję. Już dzisiaj wiadomo, że będzie to nie więcej niż 46 centów. Zysk na akcję w I kwartale ma wynieść już tylko 31 centów.
Problemy mają firmy z większości branż. Największy producent aluminium w USA – Alcoa, zanotował pierwszą od sześciu lat stratę. Medialny gigant Time Warner był zmuszony do odpisania 26 mld dol. – Inwestorzy mają rację, że są zaniepokojeni – uważa Rob Drijkoningen, szef wartego 488 mld dol. ING Investment Management. – Do końca kryzysu jest jeszcze daleko – dodaje.
Prof. Nouriel Roubini z University of New York uważa, że straty spowodowane kryzysem finansowym będą kosztowały firmy USA 3,6 bln dolarów.