– Zarząd wycofał się z propozycji 5 proc. podwyżek, proponuje 1,2 proc. uzasadniając to sytuacją ekonomiczną firmy – powiedział „Rz” Zbigniew Madej.
Spada bowiem zapotrzebowanie na węgiel i KW szacuje, że przez to jej przychody mogą się zmniejszyć nawet o 660 mln zł w 2009 r. (roczne przychody spółki to średnio 10-11 mld zł).
– Na zwałach może zostać nawet 4 mln ton węgla, bo elektrownie go po prostu nie potrzebują – tłumaczy Madej. Albo decydują się na doraźny import, jak np. Vattenfall, gdy cena węgla zza granicy okazuje się korzystniejsza. Polskie kopalnie bowiem, które podniosły ceny dla energetyki o ponad 40 proc. nie chcą renegocjować cen.
10 proc. żądania górników kosztowałyby KW 400 mln zł, zaś propozycja 1,2 proc. niespełna 50 mln zł. Związki zawodowe „S”, ZZGwP i Kadra w środę ustalą, czy dojdzie do strajku. Na razie od środy są one w sporze zbiorowym z KW.
Osobny mediator zostanie wybrany dla Sierpnia'80, który jest w sporze z KW od końca stycznia. Ten związek domaga się od Kompanii 14 proc. podwyżek. Spełnienie takich żądań kosztowałoby spółkę ok. 576 mln zł. Zarząd mówi wprost – to nierealne. Prezes KW Mirosław Kugiel powiedział, że jeśli dojdzie do podwyżek z Kompanii, to jej górnicy nadal będą zarabiać najmniej w porównaniu do innych spółek węglowych (średnia pensja miesięczna brutto w KW to ok. 5,2 tys. zł, w KHW 5,4 tys. zł, a w JSW ponad 6 tys. zł).