[b]W Europie w czasie kryzysu motoryzacyjnego zdecydowanie najlepiej radzi sobie segment autobusów. Tylko w nim w zeszłym roku nie było spadku sprzedaży, ale wzrost, i to o ponad 12 proc. Czy ten segment w czasach kryzysu pozwala na zachowywanie dobrych wyników finansowych? [/b]
Tak to wyglądało na przestrzeni dziejów. We wszystkich zawirowaniach jakie przeżyłem, pracując także kilkanaście lat w Niemczech, kryzysy autobusów się raczej nie imały.
[b]Bo ludzie przesiadają się z samochodów do komunikacji publicznej? [/b]
Można nawet zaryzykować twierdzenie, że to wymuszona sytuacja. W czasach kryzysu ludzie faktycznie przesiadają się do komunikacji publicznej. Bo albo naprawdę nie mają pieniędzy, albo są ostrożniejsi i zaczynają oszczędzać. Chcą przeczekać kryzys. Mogą np. odłożyć zakup nowego auta o 2-3 lata. I stąd problem u producentów aut osobowych. Skoro ludzie przesiadają się do autobusów, to zaczyna robić się w nich ciasno. I zaczyna się nacisk, także polityczny, na zakłady komunikacji miejskiej, by kupować nowe autobusy. Jak popatrzymy na przestrzeni dziejów na wielkość sprzedaży autobusów w UE, to jest to niezwykle stabilny rynek. Jest od tego właściwie jeden wyjątek - Grecja. Tam rynek jest mniej stabilny. Są bardzo duże jednorazowe przetargi, a po nich dwa-trzy lata przerwy. W ubiegłym roku wygraliśmy właśnie takie duże zamówienie z Grecji. W ciągu najbliższego roku dostarczymy do Aten 320 autobusów.
[b]W zeszłym roku wyprodukowaliście ponad 1 tys. autobusów. Jak będzie wyglądał ten rok? [/b]