Na podpisanie umów o dofinansowanie inwestycji w branży spożywczej czeka ok. 800 firm. Rok temu Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przyjęła od nich wnioski opiewające w sumie na 1,63 mld zł. Do tej pory podpisała... dziesięć umów na sumę 3,78 mln zł. Tymczasem firmom zaczęły wygasać promesy kredytowe, a ze zdobyciem nowych mają już problemy.
Rok temu, gdy firmy składały wnioski o dofinansowanie inwestycji, branży spożywczej dopisywała koniunktura. Ceny surowców rolnych na giełdach biły rekordy, prognozy na przyszłość były bardzo optymistyczne i firmy nie miały żadnego problemu z uzyskaniem promes kredytowych, z których miały sfinansować swoją część dofinansowanej inwestycji. Nie przewidziały tylko jednego: że ARiMR tak długo będzie rozpatrywała ich wnioski. Zgodnie z prawem ma na to kilka miesięcy, tymczasem minął rok, umów nie ma, a gospodarka weszła w kryzys.
– Teraz może być za późno na przyznanie przedsiębiorstwom dotacji, bo w obecnej sytuacji rynkowej część inwestycji nie ma po prostu sensu – wskazuje Andrzej Gantner, dyrektor Stowarzyszenia Producentów Żywności.
Przedsiębiorcy obarczają winą za opóźnienia agencję, ta z kolei wini firmy za błędy we wnioskach. Zdaniem ARiMR wnioskodawcy przesyłają uzupełnienia i wyjaśnienia w ostatniej chwili, co można interpretować jako umiarkowane zainteresowanie szybkim podpisaniem umowy. – Do agencji wpływają pisma z prośbą o odroczenie rozpatrywania wniosku i podpisania umowy o np. sześć miesięcy. Agencja zgadza się na maksymalnie dwa miesiące – informuje rzecznik ARiMR Marek Kassa.
W ubiegłym roku, gdy się okazało, że nie ma szansy na szybkie podpisanie umów z ARiMR, część przedsiębiorców zrealizowała inwestycje na własne ryzyko, licząc, że w końcu uzyskają dotację. – Agencja wciąż przekłada termin podpisania umowy – żali się Włodzimierz Bartkowski, wiceprezes zarządu firmy Cedrób.