Co robić, gdy firmy dalej zwalniają, a w urzędach pracy ofert jak na lekarstwo? – Nie bać się i zakładać własne firmy – radzi 46-letni Grzegorz Luśnia z Krosna.
Przez 18 lat pracował w Krośnieńskich Hutach Szkła. Zdążył wybudować domek na obrzeżach miasta. Z żoną utrzymuje dwójkę dzieci, w tym syna na studiach w Krakowie: – Huta to była duma miasta i żal było odchodzić – wspomina. Nikt go nie zwalniał, ale kilka miesięcy temu powiedział dość. Obserwował, jak zakład zaczyna staczać się po równi pochyłej. Im ludzie bardziej się starali, tym gorzej zarabiali. W zakładzie pojawiali się coraz to nowi prezesi, którzy nie mieli zielonego pojęcia o zarządzaniu, a tym bardziej o produkcji szkła. – Już na początku zeszłego roku czuć było, że nadchodzi poważny kryzys – opowiada.
Do założenia własnej firmy zmusił go syn, który w październiku zaczynał studia na krakowskiej AGH. Zastanawiał się, jak go wykształcić, gdy z każdym miesiącem wypłaty coraz skromniejsze. Był w tej dobrej sytuacji, że miał fach w ręku. Od ojca nauczył się kowalstwa artystycznego. – Traktowałem to jak hobby, aż w końcu postanowiłem, że stanie się ono źródłem utrzymania. Koledzy dziwili się, że ryzykuje i zostawia stałą pracę. Teraz dzwonią i pytają, czy nie potrzebuje ludzi do pracy. Z urzędu pracy dostał kilkanaście tysięcy na uruchomienie własnej firmy.
Jego Bramstal zaczął robić metalowe bramy, balustrady, ogrodzenia. – To się teraz nazywa metaloplastyka – podkreśla z dumą. Robi w garażu, a elementy kute u znajomego kowala. – Być na swoim to inny świat. Nie przeżywam tych dołków psychicznych, że huta nie sprzeda kieliszków i nie będzie na wypłaty – mówi zadowolony. Nie narzeka na brak zleceń. Za kilka dni wybiera się do Rzeszowa na targi budowlane, bo jak mówi – non stop trzeba być w temacie, podpatrywać nowości i iść do przodu. Kolegom z KHS, z których większość już nie pracuje, proponuje, by jak najszybciej znaleźli własny sposób na życie. – Najlepiej zająć się tym, na czym się znają. Trochę odwagi – zachęca.
Szefowa urzędu pracy w Krośnie Regina Chrzanowska mówi, że w zeszłym roku urząd przyznał 200 dotacji na założenie własnej działalności. W tym roku chce ich przyznać 250, po 17 tysięcy każda. – Szkoda, że tak mało dostajemy na to pieniędzy, bo własna mała firma to najlepszy sposób na kryzys i walkę z bezrobociem – podkreśla.