W najbliższy piątek na specjalnym posiedzeniu Sejmu posłowie pochylą się nad zmianami w prawie, dzięki którym rachunki Polaków za prąd w 2019 r. pozostaną na poziomie zbliżonym do tych z 2018. Jeszcze tego samego dnia późnym popołudniem w tej samej sprawie zbierze się Senat. Czasu jest niewiele, bo nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia.
Czytaj także: Akcyza to nie wszystko
Spośród wielu pomysłów na zahamowanie wzrostu cen prądu, jakie pojawiały się w ostatnich tygodniach, wygrała opcja zmniejszenia opłat administracyjnych w rachunkach. Chodzi przede wszystkim o podatek akcyzowy, który spadnie z 20 zł do 5 zł za 1 MWh energii. To wpłynie na zmniejszenie opłat za energię w sumie dla wszystkich odbiorców o 1,85 mld zł. Spowoduje też zapłatę mniejszego VAT, co da efekt w postaci dodatkowego 0,5 mld zł. Drugi element to zredukowanie tzw. opłaty przejściowej (stanowi ona wsparcie dla firm energetycznych z tytułu likwidacji kontraktów długoterminowych) o 95 proc. Obniży to łączne koszty energii o kolejne 1,7 mld zł. W sumie oszczędności na rachunkach sięgną więc około 4 mld zł.
Oprócz tego środki uzyskane ze sprzedaży niewykorzystanych uprawnień do emisji CO2, warte 4–5 mld zł, mają zasilić nowy fundusz zielonych technologii. O te pieniądze będą mogły się starać firmy i samorządy, które uznają, że mimo zmniejszenia opłat nadal płacą wyższe rachunki za energię. Minister energii Krzysztof Tchórzewski proponuje też samorządom renegocjacje już zawartych umów.
– Obniżka akcyzy jest lepsza niż skomplikowane konstrukcje zapowiadane wcześniej przez resort energii. Jednocześnie jest to rozwiązanie na dłuższą metę nieskuteczne – ocenia Maciej Bukowski, prezes WiseEuropa. Zaznacza, że w horyzoncie dekady oczekuje się wyraźnego wzrostu kosztów energii nie tylko w Polsce, ale i w większości krajów europejskich. Powodem jest oczekiwany wzrost kosztów emisji CO2, jak i konieczność wymiany starych bloków energetycznych, co oznacza przymus pokrycia nie tylko rosnących kosztów operacyjnych, ale i nowych inwestycji.