Zarząd LOT potwierdził zawarte przez nas umowy z Centralwings. Będziemy negocjować z nim przyszłe programy – mówi Jacek Dąbrowski, dyrektor ds. finansów Triady.LOT przejmuje wszystkie zobowiązania Centralwings i – jak zapewniają touroperatorzy – nie wpłynie to na ceny wycieczek. Problemu nie widzi także Remigiusz Talarek, wiceprezes Rainbow Tours. Jego zdaniem samoloty Centralwings wrócą do LOT i będą dalej wykorzystywane. – LOT nie ma wyboru. Trudno byłoby mu zagospodarować tyle samolotów w krótkim czasie – twierdzi Talarek.
Z kolei Itaka twierdzi, że już wcześniej wycofała się ze współpracy z Centralwings. – Przewidzieliśmy taką sytuację. Prawie całkowicie z nimi zerwaliśmy – oznajmia Piotr Henicz, dyrektor biura sprzedaży i marketingu Itaki. W tej chwili Itaka w 90 proc. korzysta z usług innych przewoźników. – W przypadku Centralwings mamy miejsca w zaledwie kilku samolotach – dodaje Henicz.
W ten sposób cztery lata po starcie pierwszego samolotu taniego polskiego przewoźnika Centralwings LOT wraca do korzeni. Znów będzie jedynym przewoźnikiem czarterowym funkcjonującym w strukturach Polskich Linii Lotniczych LOT.
Pierwszy „tani” lot Centralwings odbył się na trasie Warszawa – Londyn Gatwick. Potem otwierano kolejne połączenia, nie tylko ze stolicy, ale też m.in. ze Szczecina i Krakowa do Aten, Manchesteru, Barcelony i Dublina.
W styczniu 2008 r. Centralwings oferował 80 połączeń tygodniowo, w tym nawet jedno całkowicie zagraniczne na trasie Lille – Barcelona (Girona). Drogie paliwo, zbyt mała liczba samolotów, która pozwoliłaby na rozwój (10 boeingów 737, ale cztery muszą zostać zwrócone, bo skończył się ich leasing), wreszcie błędy w zarządzaniu spowodowały, że Centralwings przestał być przewoźnikiem wiarygodnym. Często rejsy były spóźnione lub wręcz odwołane.