Trudne negocjacje z bankami

Nawet 20 mld zł kosztowały już polskie firmy opcje walutowe – powiedział w trakcie debaty w redakcji „Rzeczpospolitej” wicepremier Waldemar Pawlak. Według ekspertów najlepszym rozwiązaniem dla poszkodowanych przedsiębiorstw mogą być gwarancje udzielone przez Bank Gospodarstwa Krajowego

Publikacja: 04.04.2009 02:46

Wicepremier Waldemar Pawlak (w środku), Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego

Wicepremier Waldemar Pawlak (w środku), Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego (drugi od prawej), Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich (pierwszy od prawej), Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich (pierwszy od lewej), oraz Jakub Kurasz z „Rz”

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

W piątek na temat sposobów rozwiązania problemu polskich spółek z opcjami walutowymi dyskutowali w redakcji „Rzeczpospolitej“ wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, oraz Krzysztof Pietraszkiewicz, szef Związku Banków Polskich, i Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.

Stanisław Kluza uspokajał, mówiąc, że zobowiązania spółek wynikające z umów opcyjnych z każdym miesiącem są coraz mniejsze. A negatywna wycena tego typu umów spadła poniżej szacowanych na połowę marca 9 mld zł. – To efekt dwóch czynników: zachowania się kursu złotego oraz liczby otwartych kontraktów, która spada z powodu wygasania umów i zawierania porozumień między bankami a spółkami – mówił Kluza. Według szacunków KNF 50 proc. umów opcyjnych wygaśnie do połowy roku, a 75 proc. do końca 2009 r.

[srodtytul]Wielkie koszty [/srodtytul]

Te dane nie uspokajają jednak wicepremiera Waldemara Pawlaka. Zastanawia się on, co się stało z pieniędzmi, które z tytułu umów z bankami wypłynęły z polskich firm. – Według danych GUS przedsiębiorstwa w ostatnich kwartałach wypracowywały zysk na poziomie 20 mld zł. Wyjątkiem jest czwarty kwartał 2008 r., wtedy poniosły stratę 700 mln zł – mówi Waldemar Pawlak. – Jeśli w tym okresie koszty finansowe firm wzrosły o 20 mld zł, to widać, ile polskie przedsiębiorstwa kosztowały opcje – twierdzi wicepremier.

Z tezą postawioną przez Waldemara Pawlaka nie zgodził się reprezentant banków. – Nikt nie przewidział katastrofy światowej gospodarki, nikt z nas nie doprowadził do upadku Lehman Brothers – podkreślał Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP. Dodał, że nikt celowo nie doprowadził też do dramatycznego spadku wartości złotego.

Oba stanowiska starał się pogodzić Stanisław Kluza z KNF, który przyznał, że polski system bankowy był jedynie pośrednikiem w zawieraniu umów i nie jest beneficjentem transakcji opcyjnych. Kluza jednocześnie stwierdził, że nie jeden, ale wiele zagranicznych banków było wystawcami opcji dla polskich instytucji. Według Waldemara Pawlaka ustalenie winnych wpędzenia polskich firm w straty nie musi być trudne.

— Są publicznie dostępne dane i można znaleźć informacje kto wystawiał nieproporcjonalnie niskie prognozy dla złotego. Nie było żadnych przesłanek do publikowania takich raportów – podkreślał Waldemar Pawlak. Szef resortu gospodarki zaapelował o większą stanowczość polskiego nadzoru bankowego, który nie powinien się bać zagranicznych instytucji. — Nadzór węgierski ukarał Georga Sorosa za manipulacje na akacjach banku OTP. Bardzo ważna jest przejrzystość rynków — mówił Pawlak.

Słowa wicepremiera entuzjastycznie przyjmowali przedsiębiorcy zebrani na sali. Domagają się oni od rządu jak najszybszego wprowadzenia rozwiązań prawnych, które dadzą im odpowiednie narzędzia do skutecznego prowadzenia sporów z bankami.

[srodtytul]Nie chcą rozmawiać? [/srodtytul]

Wszyscy uczestnicy debaty, zarówno przedstawiciele banków, jak i przedsiębiorstw, zgodzili się, że najlepszym rozwiązaniem problemu są negocjacje. Okazuje się jednak, że w praktyce bywa z nimi różnie. – Najczęściej negocjacje wyglądają w ten sposób, że bank proponuje udzielenie kredytu na pokrycie strat opcyjnych. Kredyt ten jest jednak o kilka punktów procentowych wyżej oprocentowany niż zobowiązania, jakie firma ma obecnie wobec banku – twierdzi Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.

Właściciele firmy LEAN, eksportującej wyroby metalowe twierdzą np., że Bank Handlowy w ogóle nie chciał usiąść z nimi do stołu negocjacyjnego w sprawie zobowiązań opcyjnych firmy. Spółka stara się o to od października, ale na razie bez efektu. Bank odmówił też rozstrzygnięcia sporu przed sądem polubownym przy KNF. Zdaniem przedstawicieli spółki transakcja została zawarta w sposób nieprawidłowy. Przedsiębiorcy żalą się również, że banki nie chcą im udostępniać nagrań z treścią transakcji zawieranych telefonicznie.

– Tego typu przypadki mogą być poddane specjalnej inspekcji, w tej chwili prowadzimy już kilkanaście podobnych spraw. Sprawdzamy, czy skargi są uzasadnione – mówi Stanisław Kluza. Przedstawiciele przedsiębiorców podkreślają, że zaoferowane firmom instrumenty były zupełnie niedostosowane do ich potrzeb. — Przedsiębiorcy chcieli się zabezpieczyć, ale okazało się, że podana im kamizelka ratunkowa w postaci opcji jest wypchana ołowiem — twierdzi Adam Ambrozik z KPP. Problem wynika w części z tego, że w Polsce nie została wdrożona dyrektywa MIFID, która chroni klientów w relacjach z instytucjami finansowymi.

- Dlaczego banki zastosował procedury, które są zabronione w innych krajach europejskich? — pytał w trakcie debaty Zbigniew Przybysz ze Stowarzyszenia na rzecz Obrony Polskich Przedsiębiorstw.

Krzysztof Pietraszkiewicz odrzuca taką argumentację i twierdzi, że w większości przypadków banki stosowały procedury zgodne z dyrektywą MIFID, mimo iż formalnie ona nie obowiązuje. — Proszę, by pan nie kreował rzeczywistości — odpowiedział szef ZBP. – Na to są dokumenty — dodał.

Przewodniczący nadzoru finansowego ostrzega, że jeśli banki łamały procedury poniosą surowe konsekwencje. Sankcje w przypadku udowodnienia nieprawidłowości przy zawieraniu przez banki umów opcyjnych z firmami mogą być bardzo dotkliwe. Członkowie zarządów takich instytucji mogą mieć w przyszłości problem z uzyskaniem zgody KNF na pełnienie takich funkcji.

Przedsiębiorcy twierdzą, że tego typu przypadki nie są wyjątkiem. — Przyszedł do mnie doradca bankowy i powiedział wprost: państwo prowadzicie firmę nieprofesjonalnie, bo nie macie zabezpieczonej działalności opcjami walutowymi — mówi jeden z poszkodowanych eksporterów. Dodaje, że bank ostrzegał, że w tej sytuacji rozważane jest wypowiedzenie umowy kredytu.

[srodtytul]Sąd ostateczny [/srodtytul]

Przedstawiciele biznesu podkreślają, że nie chcą unieważniania umów opcyjnych, ale interwencja władz jest ich zdaniem konieczna. - Przyszło mi zderzyć się z sytuacją traumatyczną, która wymaga nadzwyczajnych działań — mówi przedstawicielka firmy, z którą bank nie chciał renegocjować umowy. — Bez ustawy, która by zmusiła banki do negocjacji, nic się nie poprawi — uważają przedstawiciele przedsiębiorców, którzy ponieśli straty na opcjach.

Jednak część firm celowo nie decyduje się na ugodę z bankiem, ponieważ uważają, że wina w całości leży po stronie instytucji finansowych. - Jeśli któryś przedsiębiorca jest przekonany, że zostało złamane prawo powinien iść do sądu — radzi Stanisław Kluza, szef nadzoru bankowego. Takie rozwiązanie zdecydowanie krytykuje przedstawiciel banków. — Nie sztuka stanąć przed sądem. Sztuką jest rozwiązanie problemu w taki sposób, aby firma mogła istnieć i miała zapewnione finansowanie – twierdzi Krzysztof Pietraszkiewicz z ZBP. Natomiast zdaniem przedsiębiorców niewiele firm stać na długotrwały spór sądowy z bankiem. — Postępowanie sądowe trwa średnio trzy lata. Czy to jest rozwiązanie dla małych przedsiębiorców, którzy już dziś mają problemy z płynnością? — pyta Adam Ambrozik.

[srodtytul]Poręczenia BGK [/srodtytul]

– Ja namawiam do rozmów, ale jeśli klient, czekając na jakieś ustawowe rozwiązanie, odmawia negocjacji, to bank musi podjąć czynności, które wynikają z przepisów prawa – tłumaczy Krzysztof Pietraszkiewicz. Dodaje, że w niektórych przypadkach problem polega na tym, że są przedsiębiorstwa, które były zaangażowane w instrumenty pochodne w kilku bankach równocześnie, a przystępując do negocjacji z bankiem zataiły tę informację.

Firmy uważają, że przeszkodą w rozwiązywaniu sporów jest bankowy tytuł egzekucyjny, który stawia bank w uprzywilejowanej sytuacji. Nie zgadza się z tym argumentem Krzysztof Pietraszkiewicz: – Jeśli odstąpimy od BTE, to w całym obrocie gospodarczym będzie musiał być stosowany system aktu notarialnego przy każdej umowie, co zwiększa koszty prowadzenia działalności gospodarczej – tłumaczy prezes Związku Banków Polskich. Dodaje, że ochroną dla klienta jest tzw. postępowanie przeciwegzekucyjne.

Zarówno bankowcy, jak i przedsiębiorcy uważają, że dobrym rozwiązaniem jest udzielanie poręczeń i gwarancji przez Bank Gospodarstwa Krajowego dla firm, które mają problemy ze zobowiązaniami z tytułu opcji i innych transakcji pochodnych, a potrzebują kredytu do dalszej działalności.

– Zależy nam na tym, żeby BGK udzielał poręczeń, ale to nie rozwiązuje sprawy umów opcyjnych, które mają wady prawne. Ten problem wciąż pozostaje nierozwiązany – uważa Zbigniew Przybysz.

Pietraszkiewicz podkreśla, że bankowcom także zależy na tym, żeby chronić miejsca pracy i uczciwe firmy, które nie zawierały kontraktów w celach spekulacyjnych, ale po to, by zabezpieczyć swoje transakcje przed ryzykiem kursowym.

Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Specjaliści IT znów w cenie – rynek pracy ożywia się