W piątek na temat sposobów rozwiązania problemu polskich spółek z opcjami walutowymi dyskutowali w redakcji „Rzeczpospolitej“ wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, oraz Krzysztof Pietraszkiewicz, szef Związku Banków Polskich, i Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Stanisław Kluza uspokajał, mówiąc, że zobowiązania spółek wynikające z umów opcyjnych z każdym miesiącem są coraz mniejsze. A negatywna wycena tego typu umów spadła poniżej szacowanych na połowę marca 9 mld zł. – To efekt dwóch czynników: zachowania się kursu złotego oraz liczby otwartych kontraktów, która spada z powodu wygasania umów i zawierania porozumień między bankami a spółkami – mówił Kluza. Według szacunków KNF 50 proc. umów opcyjnych wygaśnie do połowy roku, a 75 proc. do końca 2009 r.
[srodtytul]Wielkie koszty [/srodtytul]
Te dane nie uspokajają jednak wicepremiera Waldemara Pawlaka. Zastanawia się on, co się stało z pieniędzmi, które z tytułu umów z bankami wypłynęły z polskich firm. – Według danych GUS przedsiębiorstwa w ostatnich kwartałach wypracowywały zysk na poziomie 20 mld zł. Wyjątkiem jest czwarty kwartał 2008 r., wtedy poniosły stratę 700 mln zł – mówi Waldemar Pawlak. – Jeśli w tym okresie koszty finansowe firm wzrosły o 20 mld zł, to widać, ile polskie przedsiębiorstwa kosztowały opcje – twierdzi wicepremier.
Z tezą postawioną przez Waldemara Pawlaka nie zgodził się reprezentant banków. – Nikt nie przewidział katastrofy światowej gospodarki, nikt z nas nie doprowadził do upadku Lehman Brothers – podkreślał Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP. Dodał, że nikt celowo nie doprowadził też do dramatycznego spadku wartości złotego.