Czy wino naprawdę jest dobrą inwestycją? Może być. Ale zanim je odkorkujecie, upewnijcie się, że przeczytaliście uważnie etykietkę. Butelka czerwonego wina nie jest Świętym Gralem.
Dane mówią same za siebie. Gdybyś zainwestował(a) 100 tys. dolarów osiem lat temu w koszyk najlepszych jakościowo win na świecie, twoja inwestycja dzisiaj byłaby prawdopodobnie warta 230 tys. dolarów. To stopa zwrotu wynosząca około 11 proc. rocznie, oszacowana na podstawie indeksu winnego Liv-Ex 100, składającego się z najlepszych win (w większości z regionu Bordeaux), funkcjonującego na londyńskiej giełdzie win Liv-Ex.
Ta sama kwota, zainwestowana w tym samym czasie na Wall Street, głównie z powodu ubiegłorocznych turbulencji na rynkach finansowych, byłaby warta około 109 tys. dolarów. Natomiast wartość koszyka średnioterminowych obligacji rządowych sięgałaby około 150 tys. dolarów.
Dodatkowo, jeśli w tym czasie inwestował(a)byś w wino, zarobek nie byłby okupiony tak dużą liczbą bezsennych nocy, jak przy inwestowaniu w akcje. Podczas rynku niedźwiedzia w latach 2000-2003 największy spadek indeksu Liv-Expo 100 sięgał około siedmiu procent. Z kolei podczas niedawnego kryzysu finansowego indeks obniżył się o nie więcej niż 20 procent. To i tak o wiele lepiej niż w przypadku innych rodzajów inwestycji. I nie było to zdarzenie jednorazowe. Szereg badań potwierdza, że inwestycja w wino dawała dobre rezultaty również w poprzednich dekadach.
Od swojego startu w 2003 roku, Vintage Wine Fund, brytyjski fundusz inwestujący w wino, wykazał 22 proc. stopę zwrotu.