– To nie jest tak, że my się nie godzimy na prywatyzację, my się nie godzimy na dzika prywatyzację – powiedział „Rz” Grzegorz Matuszak, wiceszef „S” w KWB Konin. – Nie będziemy łatać dziury budżetowej, skarb zabrał nam cały zysk, 26 mln zł na dywidendę, więc boimy się o przyszłość odkrywki Tomisławice, a więc i o nasze miejsca pracy – tłumaczy.

Kopalnia Konin, jak również inna kopalnia węgla brunatnego Adamów miały być prywatyzowane jeszcze w tym roku (aktualnie trwa wycena Konina), ale wszystko zależy od tego, czy prywatyzowany będzie zespół elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, dla którego kopalnie są jedynym dostawcą paliwa, a PAK jest ich jedynym głównym odbiorcą. Bo o ile kopalnie węgla brunatnego w 100 proc. kontroluje skarb państwa, tak w PAK skarb ma 50 proc. udziałów, a 46 proc. Elektrim kontrolowany przez Zygmunta Solorza-Żaka (będącego jednocześnie przewodniczącym rady nadzorczej tej spółki).

– Procesy prywatyzacyjne nagle przyspieszyły i obawiamy się o swoje miejsca pracy, czy po wakacjach nie obudzimy się sprzedani – tłumaczy Matuszak. KWB Konin zatrudnia ok. 3,9 tys. ludzi. Rocznie produkuje ok. 10 mln ton węgla brunatnego.