Oferta publiczna Polskiej Grupy Energetycznej będzie jedną z największych w historii warszawskiej giełdy. Spółka chce wyemitować nowe akcje stanowiące 15 proc. kapitału i zarobić na tym 4 – 5 mld zł. Jeśli firmie uda się zadebiutować na giełdzie, będzie jedną z największych firm polskich notowanych w Warszawie.
Szef grupy, która zatrudnia około 46 tys. osób, Tomasz Zadroga liczy, że nie będzie problemów z uplasowaniem oferty, ponieważ inwestorzy finansowi zagranicy wykazują bardzo duże zainteresowanie akcjami jego firmy. – Potwierdzają to nasze rozmowy we Frankfurcie i Londynie, a także w krajach Zatoki Arabskiej – mówi ”Rz” prezes PGE. – Zakładamy, że także inwestorzy z USA, do których wybieramy się pod koniec sierpnia, pozytywnie ocenią sprzedaż akcji.
W tym samym czasie co debiut giełdowy PGE ma się odbyć sprzedaż nowej emisji akcji PKO Banku Polskiego.
– Nie obawiamy się skutków tej zbieżności terminów, bo emisja akcji banku raczej będzie skierowana do polskich instytucji finansowych – uważa Tomasz Zadroga. – My wierzymy w atrakcyjność naszej oferty zarówno dla rynku polskiego, jak i międzynarodowego. Zadroga przyznaje, że gdyby się okazało, że zainteresowanie będzie bardzo duże, to inwestorom zagranicznym może przypaść nawet ponad jedna trzecia akcji z oferty publicznej. Prezes PGE mówi, że już podczas poprzednich spotkań – w ubiegłym roku, gdy PGE przygotowywała po raz pierwszy swój debiut na giełdzie, inwestorzy podkreślali, iż spółka jest bardzo rentowna. A to, że nie dokonano jeszcze głębszej restrukturyzacji, stwarza szanse na oszczędności.
Argument, który może jeszcze bardziej zachęcić inwestorów, to dywidenda z zysku. W prospekcie może być zapis, że na dywidendę PGE chce przeznaczyć dla akcjonariuszy tyle, ile zagraniczne koncerny z branży, czyli od 40 do 50 proc. zysku. PGE zarobiła w zeszłym roku 2,67 mld zł, ale 941 mln oddała Skarbowi Państwa. Według zarządu zysk netto w tym i kolejnych latach nie będzie niższy.