Wydatki 2 mln Polaków na węgiel w sezonie grzewczym to o miliard więcej niż roczne przychody np. Katowickiego Holdingu Węglowego. Ale kwota ta tylko częściowo zasili budżet kopalń. Część zgarną właściciele składów opału, 22 proc. fiskus, a część transportujący czarne złoto.
Ceny węgla opałowego podskoczyły w lipcu. Podniosła je m.in. Kompania Węglowa. – W tym roku podwyżek cen groszków węglowych (drobny węgiel – red.) nie będzie, choć planowaliśmy je jeszcze na sierpień – mówi „Rz” Zbigniew Paprotny, wiceprezes KW. – Ceny innych węgli sortowanych (grubsze – red.) zmienią się w sierpniu po raz ostatni w tym roku, najwyżej o 1 – 2 procent. Od lat na początku roku ustalamy ścieżkę cenową pod kątem zmieniającego się popytu. Od marca ceny co miesiąc rosną np. o 1,5 proc. i zatrzymują się w lecie. Ten poziom zachowany jest do stycznia czy lutego, na marzec je obniżamy, by zachęcić klientów do zakupów, gdy popyt jest najmniejszy.
Ci, którzy teraz planują zakup opału, będą musieli zapłacić nawet o ponad 200 zł na tonie więcej, niż gdyby zrobili to wiosną.
– Będziemy obserwować rynek i czekać na ruchy większych graczy. Podwyżki są jednak mało prawdopodobne – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Także KHW ich nie planuje.
Niemniej jednak, gdy średnia cena tony węgla opałowego przekracza w składach 700 zł, a gospodarstwo domowe potrzebuje rocznie ok. 15 ton węgla – musi przygotować ok. 10,5 tys. zł. Jeszcze gorzej wygląda sprawa z koksem opałowym, którego cena w niektórych województwach wynosi ok. 1000 zł za tonę (w lubelskim nawet 1350 zł, ale np. w Bydgoszczy tona kosztuje 770 zł), co oznacza roczny wydatek nawet 16 tys. zł. Powód?