Strony dały sobie miesiąc na doprecyzowanie pomysłów – właściwie czas na przedstawienie wariantów przyszłości zakładu dostali związkowcy. – Spotykamy się 30 lipca, wtedy będzie można powiedzieć coś więcej – mówi Dariusz Dudek, szef „S” w Silesii.
Sprawa jest o tyle pilna, że udostępnione złoże węgla w tej najmniejszej kopalni KW już się praktycznie kończy, a inwestycje w nowe to koszt ponad 1 mld zł, choć związkowcy uważają, że wystarczy połowa tej sumy.
[wyimek]250 mln zł miał zapłacić w ubiegłym roku szkocki inwestor Gibson Group za majątek Silesii[/wyimek]
Silesię w zeszłym roku za 250 mln zł miała kupić szkocka Gibson Group, jednak przetarg unieważniono. W kolejnym wstępną ofertę złożyła Enea, ale potem zrezygnowała. Z informacji, do których dotarła „Rz” wynika, że śląską kopalnią interesowała się nawet lubelska Bogdanka, jednak gdy zbadała zakład – nie próbowała nawet brać udziału w tej transakcji. – Ten zakład należałoby zbudować od nowa, a jeśli nie ma na to pieniędzy, uśpić i poczekać na lepszy moment, bo złoże nie ucieknie – mówi „Rz” osoba z branży.
Ze wstępnych danych wynika, że na terenie Silesii zalega nawet 500 mln ton węgla – to drugie co do wielkości złoże po kopalni Janina. Jednak jego eksploatację utrudniają m.in. potencjalne zagrożenia wodne. Jeśli zapadłaby decyzja o zamknięciu Silesii (to jedna z alternatyw obok powołania spółki pracowniczej, szukania inwestora strategicznego czy inwestycji Kompanii Węglowej, która nie ma na to pieniędzy), kompania Węglowa zapewnia, że jej niespełna tysięczna załoga ma zagwarantowaną pracę w innych zakładach Kompanii (ta zrzesza ich 16).