Wczoraj ropa taniała z dwóch powodów. Po pierwsze, bo spadek zapasów w USA był mniejszy od oczekiwanego, ale przede wszystkim dlatego, że komisja nadzorująca handel transakcjami terminowymi na rynku ropy naftowej w USA (CFTC) zaczęła przesłuchania, które mają doprowadzić do znacznego ograniczenia tych operacji.
Nimit Khamar z Sucden Financial Research uważa, że akcja CFTC będzie miała ogromny wpływ na handel ropą w przyszłości. Jego zdaniem komisja opublikuje raport, w którym udowodni, jak wielką rolę w windowaniu cen mają spekulanci. Dzisiaj komisja będzie przesłuchiwała przedstawiciela banku Goldman Sachs, który gra na zwyżkę cen ropy na giełdach, publikując przy tym raporty, w których dowodzi, że ten surowiec będzie drożeć.
W zasadzie transakcje terminowe powinny służyć do ograniczenia wahania notowań, ale wynajęci dilerzy wykorzystują je do gry, by ciągnąć w górę ceny, co z kolei prowadzi do ich gwałtownych wahań. Zdaniem CFTC odbija się to negatywnie na handlu hurtowym czy finansach linii lotniczych (które muszą zawierać transakcje zabezpieczające na zakup paliw po ustalonych cenach), a w ostatecznym rozrachunku krzywdzi konsumentów.
– Byłbym bardzo zdziwiony, gdybyśmy nie byli w stanie narzucić twardych limitów w tych kontraktach, nawet tych, które już są w posiadaniu spekulantów – mówił wczoraj Bart Chilton, jeden z czterech komisarzy CFTC. – Wykorzystamy całą naszą władzę, aby ten rynek zaczął funkcjonować normalnie – dodał prezes CFTC Gary Gensler. Nowe regulacje mają zostać wprowadzone najpóźniej na początku października. Jednym ze środków ma być nałożenie restrykcyjnych limitów w handlu ropą prowadzonym przez inwestorów finansowych.
W ostatnim czasie Morgan Stanley i Goldman Sachs przyznały, że ich pracownicy niewłaściwie wykorzystywali swoje uprawnienia do handlu ropą, i na jakiś czas wycofały się z rynku. Teraz wyraźnie wróciły, bo ceny znów zwyżkowały w okolice 70 dol. za baryłkę, chociaż żadnych optymistycznych informacji o końcu recesji jeszcze nie było.