– Najprawdopodobniej minister finansów Jacek Rostowski zrealizował to, co zapowiedział przy okazji nowelizacji, a więc wykorzystał niski kurs złotego do sprzedaży środków unijnych – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. Jego zdaniem w kwocie 3 mld euro mieszczą się zapewne też wpływy z emisji obligacji dolarowych. Rząd sprzedał w lipcu na amerykańskim rynku papiery za 3,5 mld dol. [wyimek]42 mld zł - taką rekordową wartość miały bony pieniężne wystawione na piątkowej aukcji przez NBP[/wyimek]

W lipcu odnotowano także rekordowo wysoką wielkość emisji bonów pieniężnych. Po raz pierwszy od 2006 r. nadpłynność sektora bankowego sięgnęła 24,7 mld zł. – Przyczyny silnego wzrostu nadpłynności są trzy – uważa Borowski. – Banki wciąż niechętnie pożyczają sobie pieniądze na dłuższy termin, więc niektóre z nich przychodzą do NBP i pożyczają pieniądze w ramach operacji repo. To z kolei przyczynia się do wzrostu płynności. Druga przyczyna to obniżenie stopy rezerwy obowiązkowej przez NBP oznaczające trwały zastrzyk płynności dla banków (3 mld zł). Trzecia przyczyna to wymiana środków unijnych przez resort finansów w NBP, co też oznacza kreację płynności.

Podobnego zdania jest Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – Przyczyny większej skali operacji otwartego rynku tkwią m.in. w tym, że zmniejszenie stopy rezerw obowiązkowych nie przełożyło się na automatyczny wzrost akcji kredytowej, co postulował NBP – mówi.

Niektórzy członkowie RPP podkreślają, że jeśli nadpłynność utrzyma się na wysokim poziomie, sygnalizując – ich zdaniem – niską skłonność banków do udzielania kredytów, to będą przeciwni dalszemu obniżaniu stopy rezerwy obowiązkowej.