Prezes LOT Sebastian Mikosz poinformował na wczorajszej konferencji prasowej, że strata grupy LOT za ubiegły rok wyniosła 733 mln zł. Same przewozy, czyli działalność podstawowa, przyniosły stratę w wysokości 109,1 mln zł, a najpoważniejszym obciążeniem zeszłorocznego bilansu linii były kontrakty paliwowe, na których straciła 412,2 mln zł. Zadłużenie z tego tytułu zostało już dzięki umowie z bankami zrestrukturyzowane i zamrożone, tak aby ze spółki nie wypływała z trudnością zarobiona gotówka. Wypracowane zostało też wstępne porozumienie z wierzycielami w sprawie restrukturyzacji długu LOT.
Przewoźnik nie znalazł się na liście firm państwowych przeznaczonych do prywatyzacji w tym i przyszłym roku, chociaż zdaniem prezesa Mikosza jest wielu zainteresowanych przejęciem spółki – zarówno potencjalnych inwestorów branżowych, jak i finansowych.
W przyszłym tygodniu zostanie wybrany bank inwestycyjny, który zostanie doradcą przy planowanym na rok przyszły podwyższeniu kapitału, co „rozwodniłoby” udziały Skarbu Państwa wynoszące dzisiaj ok. 93 proc. Najprawdopodobniej – jak się dowiedziała nieoficjalnie „Rz” – będzie to Morgan Stanley.
Zanim jednak do tego dojdzie, zarząd chce poprawić wyniki spółki.
Rozpoczęta przez zarząd restrukturyzacja LOT spowodowała już likwidację tanich linii Centralwings i stworzenie LOT Charters, które w przyszłości będą funkcjonowały jak internetowe biuro podróży, postawienie w stan upadłości przynoszącą straty LOT Ground Services i utworzenie LOT Services, przygotowanie do sprzedaży WRO-LOT, GTL LOT oraz pozbycie się udziałów w Casinos Poland. Mikosz ma nadzieję, że te transakcje zakończy jeszcze w tym roku.