Termin składania dokumentów minął wczoraj po godzinie 16.15. Komisja konkursowa powołana przez resort pracy od razu zajęła się ich weryfikacją, zapowiadając, że potrwa ona do późnych godzin nocnych.
Wybór nowego prezesa to efekt zatrzymania poprzedniego – Sylwestra R. Na początku września postawiono mu zarzuty korupcyjne. Na razie zastępuje go Elżbieta Łopacińska, członek zarządu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
W środę kandydaci przejdą testy psychologiczne i egzamin merytoryczny. Od kandydatów wymagano m.in. sześcioletniego stażu pracy, w tym trzyletniego na stanowisku kierowniczym. Ostatecznie trzech najlepszych z nich ma zostać zaprezentowanych do wyboru minister pracy Jolancie Fedak. Ona z kolei wytypuje własnego kandydata, którego zarekomenduje premierowi.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, najchętniej na fotelu prezesa ZUS przez premiera Donalda Tuska byłby widziany Jerzy Miller. To finansista z dużym doświadczeniem w państwowych instytucjach. Był m.in. wiceministrem finansów oraz prezesem NFZ, który oddłużył tę instytucję. Obecnie Miller jest wojewodą małopolskim oraz szefem rady nadzorczej ZUS. – Nie wystartowałem w konkursie, bo praca dla Małopolski bardzo mi odpowiada. Na obecnym stanowisku mam jeszcze wiele zadań do realizacji – powiedział „Rz”. Kolejne osoby, których nazwiska były wymieniane jako potencjalni kandydaci, od razu informacje te dementowały. Zrobiła tak Aleksandra Wiktorow, która przez sześć lat szefowała ZUS i Wojciech Nagel, członek rady nadzorczej ZUS.
Eksperci spodziewają się, że wśród kandydatów przeważa kadra akademicka oraz szefowie oddziałów ZUS. Do ostatniej chwili oczekiwano też, że środowisku premiera uda się przekonać kogoś z doświadczeniem i znanym nazwiskiem, kto podreperuje reputację i finanse zakładu.