Sławomir Dudziński, prezes Totalizatora Sportowego, nie ukrywa rozczarowania. – Nie są to wyniki moich marzeń – mówi.
Wpływy m.in. z gry w Lotto, coraz popularniejszych zdrapek i zakładów wzajemnych, czyli obstawiania przez graczy wyników gonitw koni na warszawskim Służewcu, do końca września wyniosły ponad 2,4 mld zł.
[wyimek]1,1 mld zł wpłacił w tym rok Totalizator Sportowy do budżetu państwa[/wyimek]
Wszystko wskazuje na to, że firmie nie uda się powtórzyć ubiegłorocznego sukcesu, kiedy przychody rosły najszybciej od początku istnienia Totalizatora Sportowego, czyli od ponad 50 lat. W porównaniu do roku 2007 zwiększyły się wówczas o przeszło 22,5 proc. W tym roku przyrost będzie najwyżej kilkuprocentowy.
Zdaniem przedstawicieli Totalizatora kryzys powoduje, że firma mocno odczuwa odpływ tzw. klientów impulsowych, grających od przypadku do przypadku. Według szacunków tacy gracze stanowią nawet 20 – 30 proc. ogółu grających. Kupują zakłady okazjonalnie, np. podczas robienia zakupów czy tankowania samochodu, najczęściej za kilka złotych wydanej reszty.