W ciągu kolejnych trzech lat na prace naprawcze ma zostać wydane kolejne 5,2 mld zł. Przetargi na remonty, które mają się zacząć i zakończyć w tym roku, są już w toku lub zostaną ogłoszone na dniach. Zlecenia obejmują remonty odcinków o długości od 550 m do ponad 14 km. Wartość poszczególnych zadań, o które mogą się ubiegać firmy, zaczyna się od ok. 1 mln zł i kończy na projektach za 42 mln zł.
– Ustalając zakres tegorocznych prac, wybieraliśmy te odcinki, która są w najgorszym stanie, gdzie natężenie ruchu jest największe i gdzie jest najwięcej ofiar śmiertelnych wypadków – mówi Andrzej Maciejewski, zastępca dyrektora generalnego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Środki na tegoroczne prace mają pochodzić z Krajowego Funduszu Drogowego. Trzyletni plan remontów (na lata 2011 – 2013), nad którym obecnie pracuje rząd, ma mieć wartość 1,3 mld euro. 650 mln euro z tej kwoty to kolejne transze pożyczki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, która została przyznana w zeszłym roku. Drugie tyle będzie trzeba dołożyć z budżetu. – Kryteria wyboru odcinków przeznaczonych do remontu będą takie same jak w tym roku. Plan powinien być gotowy w połowie czerwca – dodaje Maciejewski.
Eksperci wątpią jednak, czy plany uda się zrealizować. – Wątpię, czy w Krajowym Funduszu Drogowym będą takie pieniądze – mówi Zbigniew Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Te przetargi mają być szansą dla małych i średnich firm budowlanych, które z nie mają powodu braku doświadczenia szans na ubieganie się o kontrakty na budowę nowych dróg. – Około 20 – 30 proc. małych i średnich firm budowlanych jest na granicy płynności finansowej – mówi Zbigniew Malusi. Jak dodaje, nawet jeżeli uda się zrealizować planowane prace w 100 proc., to jest to stanowczo za mało, by poprawić stan polskich róg i kondycję firm z branży. Drogowymi maluchami zainteresowane są bowiem również największe firmy z branży. – Startujemy czasem i w mniejszych przetargach, jeśli np. prace mają być realizowane tam, gdzie mamy swoje wytwórnie masy bitumicznej lub cementu i wolne moce przerobowe – mówi Piotr Kledzik, prezes Bilfinger Berger Polska. Takie zlecenia firma realizuje własnymi siłami.