Argumentuje on, że w żadnym z państw europejskich nie doszło do drastycznego zmniejszenia plonów na skutek powodzi, straty mają charakter lokalny.

- Niewykluczone, że wicepremier ma rację. Tym bardziej że potwierdzają to prognozy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – mówi główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka, dodając, że w jego ocenie na zdecydowane stwierdzenia jest jeszcze za wcześnie. – Wiele wskazuje, że produkcja warzyw i owoców znacząco ucierpiała nie tylko na skutek powodzi, ale także długotrwałych opadów – wyjaśnia Gomułka.

Również zdaniem ministra rolnictwa i rozwoju wsi Marka Sawickiego powódź nie doprowadzi do wzrostu cen żywności, choć niewielkie podwyżki mogą mieć miejsce. – Okresowe podwyżki są możliwe w przypadku produktów wrażliwych, takich jak nowalijki, maliny czy truskawki. Jest to spowodowane nie tylko powodzią, ale także deszczami i brakiem słońca – tłumaczy Sawicki.

Dodaje też, że obecnie nieco wyższe są ceny zbóż i wieprzowiny. – Jednak w najbliższej perspektywie nie obawiałbym się znacznego i stałego wzrostu cen żywności także dlatego, że jej ceny w naszym kraju są regulowane tak przez rynek europejski, jak i światowy – tłumaczy Sawicki.