– Nie ma żadnego wytłumaczenia dla dotychczasowego braku przeniesienia zapisów dyrektywy odpadowej do naszego prawa. Polsce grożą za to wysokie kary od Komisji Europejskiej – mówi Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
Nowa unijna ramowa dyrektywa w sprawie odpadów nakłada na państwa obowiązek ich segregacji i wykorzystania jako zasobów. Państwa członkowskie mają co trzy lata się rozliczać z wyników recyklingu i podejmowanych działań edukacyjnych. Dyrektywa dopuszcza składowanie odpadów dopiero wtedy, gdy nie jest możliwy ich odzysk. W Polsce tymczasem 95 proc. odpadów trafia na składowiska, a ich segregacja, recykling i odzysk często są prowadzone tylko na papierze.
Jest na to czas do 12 grudnia 2010 r. – Będziemy się starali wdrożyć jak najwięcej przepisów z nowej dyrektywy. Mamy jeszcze trochę czasu. W pierwszej kolejności musimy się zająć dyrektywą wodną – mówi „Rz” minister środowiska Andrzej Kraszewski.
Polska na razie dostała pierwsze upomnienie od Komisji Europejskiej w sprawie braku planów ochrony dorzeczy. W przypadku odpadów KE będzie mniej wyrozumiała. Tym bardziej że inspektorzy KE przyglądają się polskiej gospodarce odpadami, bo od czasu wejścia do Unii Europejskiej nasz kraj nie uczynił w tej dziedzinie żadnego postępu. Do KE dotarły ponadto sygnały, że dokumenty potwierdzające recykling są wystawiane bez pokrycia.
Bruksela już kilkakrotnie karała państwa członkowskie za złą gospodarkę odpadami. Grecja płaciła w 2000 r. 20 tys. euro dziennie (łącznie 5,4 mln euro) za nieprawidłowości przy składowaniu śmieci na Krecie. Pięć lat później dostała karę za nielegalne składowiska.