Ze sprzedaży majątku stoczni uzyskano ponad 6 mln zł brutto, czyli ok. 4,9 mln zł netto. Szczecińska Stocznia Remontowa Gryfia wylicytowała za przeszło 1,9 mln zł materiały do budowy statku, a za prawie 200 tys. zł sprzęt technologiczny i cumowniczy. Blachy okrętowe za 1 mln 630 tys. zł kupiła spółka Lidmann i Megger z Nakła nad Notecią (zajmuje się ona cięciem blach i transportem). Firma P.W. Ferkut z podszczecińskiego Ustowa, zajmująca się m.in. skupem złomu, za 1,2 mln zł wylicytowała zaś materiały hutnicze.

Wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz zapowiedział tydzień temu w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że teraz majątek będzie sprzedawany w trybie aukcyjnym. Ma on nadzieję, że również Agencja Rozwoju Przemysłu wyjaśni wątpliwości z Komisją Europejską i podejmie decyzję o uczestnictwie w aukcjach.

Żeby móc objąć tereny postoczniowe strefą ekonomiczną, musi kupić je podmiot publiczny. W przypadku ARP istotne jest ustalenie, czy relacje między prezesem ARP jako organem nadzorującym postępowanie kompensacyjne a Agencją jako instytucją zajmującą się rozwojem stref nie budzą wątpliwości Brukseli.

Według Adama Leszkiewicza dotychczasowe małe zainteresowanie inwestorów majątkiem stoczni nie ma związku z potencjalną wadą prawną, jaką zdaniem byłego zarządu i akcjonariuszy Stoczni Szczecińskiej Porta Holding (poprzedniczki prawnej Stoczni Szczecińskiej Nowej) mogą być obciążone aktywa. Ich zdaniem wada polega na tym, że Skarb Państwa, przejmując majątek Porty w 2002 r., zrobił to wbrew decyzji walnego zgromadzenia. Jak podkreśla Leszkiewicz, żaden z inwestorów, którzy zgłaszali się do zarządcy kompensacji, nie podnosił tej kwestii.

Niedawno sąd apelacyjny oddalił wyrok sądu okręgowego odrzucający wniosek byłych władz Stoczni Szczecińskiej Porta Holding o otwarcie układu upadłego holdingu z wierzycielami. Przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.