– Nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek w CEZ mówił o możliwości sprzedaży polskich spółek należących do koncernu – deklaruje Sebastian Włodarski, rzecznik CEZ Polska. – To, że koncern nie wziął udziału w polskiej prywatyzacji, nie oznacza, że zamierza się z naszego kraju wycofać – dodaje.
Eva Novakova, rzeczniczka w praskiej centrali CEZ, pytana o możliwą sprzedaż zagranicznych aktywów, o czym kilka dni temu informował czeski portal Euro.cz, mówi, że koncern nie komentuje doniesień prasowych.
Serwis, powołując się na anonimowe źródło w kierownictwie CEZ, napisał, że pod młotek mogłyby pójść np. spółki z Turcji. „Rz” spytała więc o Skawinę i Elcho. – Nie chcemy dać się wciągnąć w takie dywagacje, to pytanie pozostawimy więc bez odpowiedzi – tłumaczy Novakova.
– Gdy tylko będziemy mieli coś do powiedzenia na ten temat, nasi akcjonariusze, a także dziennikarze i opinia publiczna zostaną poinformowani o naszych faktycznych planach – zapewnia.
– W ubiegłym tygodniu dotarły do mnie plotki o tym, że rzekomo Czesi mają się nas pozbyć – mówi nam anonimowo jeden z szefów zakładowej „Solidarności”. Czy te pogłoski pochodziły z wewnątrz elektrowni? – Skawina to nieduże miasto, a elektrownia jest tu największym zakładem pracy. Wszyscy są z nią w jakiś sposób związani – tłumaczy nasz rozmówca.
– Oczywiście nie można tego wykluczyć, tym bardziej że CEZ dokonuje właśnie przeglądu swoich inwestycji zagranicznych – komentuje Radim Kramule, analityk z banku Ceska Sporitelna. Przypomina, że priorytetem dla koncernu jest teraz zwiększenie mocy elektrowni jądrowych w Czechach oraz na Słowacji i na te cele może mu zabraknąć pieniędzy. CEZ rozpatruje możliwość pozyskania partnerów finansowych. – Jeśli znajdzie kogoś odpowiedniego, nie będzie się musiał wyprzedawać – dodaje Kramule.