Jeśli dojdzie do przejęcia Emperii przez Eurocash, prawdopodobnie będzie on musiał się pozbyć części placówek. – Uważam, że pewne mniejsze oddziały oraz centra logistyczne mogą zostać zamknięte po połączeniu – komentuje Kamil Szlaga, analityk z KBC Securities.
Eurocash nie kryje, że w niektórych rejonach infrastruktura logistyczna obu firm się pokrywa. – Każda możliwość obsługi regionu z jednego centrum logistycznego lub magazynu, zamiast z dwóch, to wymierne oszczędności, stajemy się bardziej konkurencyjni. Dla przykładu, prowadzimy siedem centrów logistycznych na terenie całego kraju, a Emperia – dziewięć. Z tego pięć lokalizacji się pokrywa – mówi „Rzeczpospolitej” Luis Amaral, prezes i największy udziałowiec Eurocashu. Podkreśla, że dystrybucja obu firm bardzo dobrze się uzupełnia. – Nasz główny biznes to hurtownie cash & carry, podczas gdy w Emperii jest to dystrybucja z dowozem do klienta – wskazuje.
Obie spółki działają również na rynku detalicznym. Eurocash ma w portfelu tylko sieci franczyzowe – Delikatesy Centrum (505 placówek) i sklepy abc (3754). Z kolei Emperia posiada również sieci własne – Stokrotkę (173) i Delimę (8).
Zdaniem analityków, jeśli dojdzie do transakcji, w pierwszej kolejności pod młotek pójdą właśnie te sklepy. – Eurocash jest hurtownikiem i nie chce konkurować z własnymi sieciami. Moim zdaniem Stokrotka jest dobrym aktywem. Sądzę, że znaleźliby się chętni, żeby je od Eurocashu odkupić – uważa Łukasz Wachełko z DB Securities. Ile ta sieć może kosztować? – Myślę, że wstępna wycena, jakiej Eurocash oczekiwałby za Stokrotkę, to kwota rzędu 300 – 500 mln zł – szacuje analityk. Zarząd Eurocashu nie ujawnia swoich planów. – Nasza strategia zakłada niekonkurowanie z naszymi klientami. Dlatego nie prowadzimy własnych sklepów. Takie podejście będzie przedmiotem rozmów z zarządem Emperii – mówi prezes Amaral.
Eurocash jest liderem na rynku dystrybucji dóbr szybkozbywalnych, Emperia ma trzecią pozycję. Połączone podmioty miałyby ponad 14 mld zł rocznych obrotów oraz 17 proc. udziałów w rynku.