Oferta MyToll, drugiego konsorcjum, które złożyło oferty cenowe w przetargu na budowę elektronicznego systemu poboru opłat w Polsce, była o 1,6 mld zł droższa i opiewała na 6,5 mld zł. Obie znacznie przekroczyły kosztorys. Rząd chciał na inwestycję przeznaczyć 3,9 mld zł.
Przegrana spółka My Toll to konsorcjum, w skład którego wchodzą m.in. Strabag, Satellic i Kulczyk Investments. Niemcy chcieli budować system w oparciu o technologię satelitarną, Kapsch chce oprzeć inwestycje na systemie mikrofalowym.
Elektroniczny system poboru opłat za korzystanie polskich dróg i autostrad przez samochody ciężarowe ma ruszyć 1 lipca przyszłego roku. Wygrany deklaruje, że zdąży na czas. System na objąć docelowo, w 2018 roku, ok. 2 tys. km autostrad, 5 tys. km dróg ekspresowych i ok. 600 km tras krajowych. W momencie uruchomienia elektroniczne myto ma obowiązywać na sieci 630 km autostrad, ok. 570 km dróg ekspresowych i ok. 400 km dróg krajowych.
W latach 2011 – 2018, jak oszacowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, do Skarbu Państwa ma wpłynąć z tytułu pobieranych od kierowców opłat 19,5 mld zł. – W poszczególnych latach przychody Skarbu Państwa będą wynosić od ponad 360 mln zł do 3,7 mld zł – mówi Marcin Hadaj, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
System ma objąć samochody ciężarowe i autobusy – zastąpi obecnie sprzedawane winiety. Kierowcy samochodów osobowych często korzystający z tras objętych e-mytem będą również mogli dobrowolnie przystąpić do systemu (nie będą np. musieli wówczas każdorazowo zatrzymywać się na punktach opłat, tzw. bramkach). Warunkiem będzie wykupienie jednostki pokładowej służącej do rejestracji przejechanych kilometrów po płatnych drogach.