Właśnie tym silnie opancerzonym, odpornym na miny transporterom specjaliści wróżą w wojsku karierę, choć fabryka robi nie tylko żubry.
Prywatna firma AMZ, która przychody – 100 mln zł w zeszłym roku – czerpie głównie z montowania ambulansów, bankowozów i autobusów, trzyma rękę na armijnym pulsie i już myśli o nowych, coraz bezpieczniejszych, wojskowych pojazdach. – Właśnie zaczynamy prace nad ośmiokołowym, ponadtrzydziestotonowym, pływającym transporterem, którym będzie można przewozić np. wyrzutnie rakiet czy radarów – mówi Jarosław Stachowski, prezes spółki, która zatrudnia obecnie 350 pracowników.
AMZ Kutno z impetem wkraczało do armii, zaskakując innowacyjnością państwową zbrojeniówkę: lżejsze pojazdy opancerzone Dzik dostarczyła polskiej żandarmerii i nowej armii irackiej (aż 570 pojazdów). Samochody patrolowe Tur, skonstruowane specjalnie dla zagranicznych misji, są oferowane obecnie w przetargu w Indiach. – Hinduski kontrahent już testował samochód – potrzebuje ponad 800 pojazdów – mówi Stachowski. O opancerzonym, lżejszym patrolowcu z Kutna myślą siły zbrojne Arabii Saudyjskiej – zadowolone z wcześniejszych dostaw 300 sanitarek, wozów łączności i dowodzenia. Inżynierowie z Kutna dumni są najbardziej z kontraktu dla Bundeswehry (20 sanitarek)w konkursie AMZ wygrało z niemieckimi potentatami.
Żubr, zaprojektowany pierwotnie jako jako wóz piechoty mieszczący od ośmiu do dziesięciu żołnierzy i przystosowany do przewożenia na pokładzie herkulesów C 130, będzie wykorzystywany w armii jako platforma do instalowania specjalistycznego wyposażenia i uzbrojenia. Pierwsze dwa pojazdy będą testowane w roli nośników systemu przeciwlotniczego Poprad. – Współpracujemy też z Hutą Stalowa Wola, która widziałaby żubra w roli artyleryjskiego wozu rozpoznawczego towarzyszącego 120 mm moździerzowi samobieżnemu Rak – mówi Stachowski.