Sobotnie spotkanie prezesa Fiata Sergia Marchionnego z premierem Berlusconim i ministrem gospodarki nie przyniosło efektu oczekiwanego przez rząd. Ministrowie podkreślali, że "serce Fiata pozostanie we Włoszech", chociaż planuje wielką ekspansję międzynarodową. W komunikacie po spotkaniu wprawdzie pojawiło się uspokajające zdanie: "Marchionne i prezes John Elkann zapewnili, że Fiat i Fiat Industrial Spa zamierzają we Włoszech zainwestować 20 mld euro", ale niewiele więcej.

Sergio Marchionne wprawdzie po raz kolejny zapewnił o planach zainwestowania we Włoszech 20 mld euro do 2014 r., ale i do tego czasu odłożył decyzję, gdzie ostatecznie połączony Fiat i Chrysler będzie miał siedzibę. Teraz będzie musiał jeszcze do swoich planów przekonać włoski parlament, przed którym stanie 15 lutego.

Silvio Berlusconi uważa, że skoro Fiat uzyskał poparcie rządu i finansowe wsparcie państwa podczas przeprowadzanych reform we Włoszech, to powinien w zamian coś obiecać. Chodzi przede wszystkim o to, że centrala Fiata i Chryslera powinna się mieścić w Turynie, a nie w Detroit. Na początku ubiegłego tygodnia Marchionne mówił o możliwości stworzenia czterech ośrodków zarządzania Fiata – w Turynie, Detroit, w Azji i Ameryce Łacińskiej. Potem jednak dodał, że kiedy Chrysler i Fiat staną się jedną firmą, trzeba się będzie nad najkorzystniejszym umiejscowieniem centrali. Z tego stwierdzenia szybko się jednak wycofał, bo reakcja rządu w Rzymie była bardzo nerwowa. – Do 2014 r. nie zamierzam w tej sprawie podejmować żadnej decyzji – wyjaśnił. – Musimy się koniecznie dowiedzieć, jak wygląda plan inwestycyjny Fiata we Włoszech – mówił zdenerwowany minister pracy Maurizio Sacconi.

Na razie te plany są oczywiste. W fabryce Pomigliano d'Arco pod Neapolem ma być produkowana nowa panda po zainwestowaniu tam przez Fiata 700 mln euro. Mirafiori pod Turynem ma otrzymać inwestycje warte 1,1 mld euro, aby można tam było produkować 280 tysięcy aut pod marką Jeep i Alfa Romeo. Ostatecznie do roku 2014 Fiat zamierza produkować we Włoszech 1,4 mln aut zamiast obecnych 650 tys. Globalnie produkcja ma sięgnąć 6 mln i Sergio Marchionne wierzy, że pomoże w tym fuzja z Chryslerem. W samych Włoszech Marchionne zamierza poprawić wydajność pracowników. W tym celu zmienia kontrakty, porozumiał się w sprawie ograniczenia prawa do strajku, drastycznie zmienia prawo do zasiłków chorobowych, bo dotychczas było ono nadużywane przez pracowników. Na razie żadna z włoskich fabryk Fiata nie jest dochodowa. Zdaniem analityków z tego powodu w 2011 r. koncern będzie miał straty sięgające 800 mln euro. Jedyną dochodową fabryką europejską są Tychy.

W rozmowie z "Rz" podczas styczniowego salonu samochodowego w Detroit Sergio Marchionne nie ukrywał rozczarowania postawą włoskich związków zawodowych, które bronią obecnej sytuacji włoskich fabryk. Narzekał także na mnogość związków zawodowych w europejskich zakładach, przeciwstawiając im ukierunkowanych na wspieranie biznesu kolegów z amerykańskich fabryk Chryslera.