Cennik za przejazdy autobusami w Białymstoku jest dla mieszkańców bardzo przyjazny. Za jednorazowy bilet trzeba zapłacić 2 zł, za 24-godzinny – 8 zł. Tanie, najtańsze wśród 21 największych i wojewódzkich miast w Polsce, są także tzw. sieciówki.
Chodzi o bilet 30-dniowy imienny, na wszystkie linie (także nocne) w granicach miastach. Po stronie miasta, które liczą sobie stosunkowo mało (poniżej 80 zł) za taki karnet trzeba podać jeszcze Radom, Zieloną Górę i Warszawę.
Na drugim biegunie, czyli z bardzo wysokimi cenami za sieciówki (120 zł i więcej) znajduje się Bydgoszcz, Rzeszów, Szczecin i Toruń. Na usprawiedliwienie tych miast trzeba dodać, że mieszkańcy mogą zaopatrzyć się w tańsze bilety miesięczne obejmujące np. jedną linię.
Nieco mniejsze różnice zaobserwować można w przypadku „karnetów" 24-godzinnych. Kosztują one od 7,6 zł (Kielce) do 12 zł (np.. Co ciekawe, najtrudniej jest porównać opłaty za przejazd jednorazowy. Część miasta ma tylko czasowe bilety (np. Łódź, Poznań), część tylko na jedną linię, a część ma ofertę mieszaną. Wśród „zwykłych" biletów jednorazowych najdroższa jest Warszawa – 2,8 zł.
Wysokość opłat za komunikację miejską zależą w pewnej mierze od kosztów jej funkcjonowania, ale przede wszystkim - od polityki rad miejskich. – Nie ma miasta w Polsce, w którym cena biletów odzwierciedlałaby rynkowe realia – zauważa Bogusław Prokop, dyrektor Zarządu Białostockiej Komunikacji Miejskiej. – Od 2004 r. energia zdrożała o 56 proc., a paliwa o 65 proc. W Krakowie taryfy od tego roku w ogóle nie wzrosły – wylicza Marek Gancarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie.