– Ta kopalnia nie jest jednym z celów inwestycyjnych – zakomunikowała trzecia w kraju grupa energetyczna, zaprzeczając publikacji "Dziennika Gazety Prawnej".
O Enei było w ostatnich dniach głośno, ponieważ Ministerstwo Skarbu zakończyło jej prywatyzację, nie wybierając dla spółki inwestora strategicznego. Trwa też dyskusja, jak Enea może spożytkować 2,8 mld zł, które ma na kontach. O powiązaniach między nią a Bogdanką dyskutowało się już od dawna – Enea, a przede wszystkim należąca do niej Elektrownia Kozienice, jest głównym odbiorcą surowca z Lubelskiego Węgla.
Kurs akcji Enei kontynuował wczoraj poniedziałkowe spadki, choć przecena wyraźnie wyhamowała. Do końca sesji notowania spadły o 1,2 proc., do 19,54 zł. To niewiele, biorąc pod uwagę, że w poniedziałek wycena Enei spadła o ponad 6 proc. Akcjonariusze są rozczarowani faktem, że nie będzie giełdowego wezwania na 100 proc. walorów Enei. Miał je ogłosić inwestor wybrany przez Ministerstwo Skarbu do przejęcia kontroli nad tą spółką.
Jednak nie tylko gracze giełdowi mogą czuć się rozczarowani. Podobnie szwedzki Vattenfall, który 18,7-proc. pakiet papierów Enei nabył w 2008 r. (po 20,14 zł), gdy spółka debiutowała na GPW.
Szwedzki koncern chce się wycofać z działalności w Polsce, w miarę możliwości jeszcze w tym roku. Wygląda jednak na to, że łatwiej będzie sprzedać spółki ciepłownicze czy handlowe niż akcje Enei.